Czytasz = Komentujesz

Czytasz moje opowiadanie? :)
Zostaw komentarz - to mnie bardzo motywuje do dalszego pisania i wiem, że mam dla kogo to robić.
Piszcie co sądzicie o rozdziałach, postaciach, historii.
Po prostu wyraźcie swoje opinie. :* ♥



środa, 29 lipca 2015

Rozdział 15.

 Pokój Natea ma kształt dużego kwadratu.Trzy z czterech ścian są koloru szarego.Na samym środku pod jedyną ciemno-niebieską ścianą znajduje się wielkie łóżko, po obu jego stronach stoją stoliki nocne.Prawie całą prawą ścianę zajmuje ogromna szafa, zaś naprzeciwko niej stoi biurko.Wszystkie meble są w stylu wenge. Panuje tutaj ład i porządek, czego się nie spodziewałam.Jednak brakuje mi dodatków, pokój wydaje się troszkę za surowy.Zauważyłam też brak dywanu.Wiem, to troszkę śmieszne ale nie wyobrażam sobie braku dywanu w sypialni.
-Będziesz tak tam stała? -przerywam rozmyślenia i orientuję się, że stoję w progu.Wchodzę do środka. -Ehh.. -Nate zamyka za mną drzwi.Tego się obawiałam, zostaliśmy sami.I to jeszcze w jego pokoju.
-Ładnie tutaj. -nie mam pojęcia co robić. -Tylko.. jakoś tak chłodno.No ale cóż.. jaki właściciel taka sypialnia. -nie myślę nad tym co mówię, cholera, nerwowo spoglądam na Natea, który teraz patrzy się na mnie z lekko uniesioną ze zdziwienia brwią.
-Oj kotku.Akurat w mojej sypialni potrafi być bardzo.. -zbliża się do mnie wolnym krokiem, z tym swoim uśmieszkiem na ustach.Nie mogę się cofnąć, wylądowałabym na łóżku.A tego na pewno nie chcę.-naprawdę bardzo gorąco.
-Yhymm.. -czuję, że moje ręce zaczynają się powoli trząść z nerwów. Nate znowu znajduje się za blisko.Nie uśmiecha się już ale rozbawiony jest nadal, widać to w jego oczach.Unosi prawą dłoń i strzepuje jakiś niewidzialny okruszek z mojego ramienia.Nina myśl, zanim do czegokolwiek dojdzie. -Co tutaj robi Victoria? -pytam śmiało.Zaskoczyłam go tym pytaniem.
-Nie mam pojęcia. -wzdycha. -Victoria to przeszłość, nie przejmuj się nią.
-Wiesz to troszkę dziwne. Ta twoja "przeszłość" właśnie sobie siedzi w altance.
-Nie jest moja.
-Kiedyś była..
-NIE! NIGDY NIE BYŁA MOJA! -podskakuję z zaskoczenia, nie spodziewałam się, ze zacznie krzyczeć. Nate siada na skraju łóżka i chowa głowę w dłoniach.Cisza, żadne z nas nic nie mówi.Po prostu on tak sobie siedzi, a ja stoję.

Po chwili podnosi głowę i spogląda na mnie.
-Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć.
-Mam wrażenie, ze cały czas to robisz.. -szepczę.Nadal się go boję, nie znoszę krzyku.Od małego bałam się gdy ktoś podnosił głos. Nate wzdycha, przeczesuje palcami włosy, wstaje z łóżka i podchodzi do mnie.Tym razem nie stoi tak blisko.
-Victoria nigdy nie była moja. -mówi powoli, ostrożnie.Nie chce poruszać tego tematu, a jednak to robi.
-Nate.. -wiem, że to dla niego trudne i już nie chcę wiedzieć.Nie chce słyszeć tej historii, nie chce żeby mi ją opowiedział, nie mam na to ochoty ale on tylko kiwa głową, abym mu nie przerywała.
-Ja byłem jej ale ona moja nigdy.. Kurwa, robiłem wszystko, wszystko. Miała co chciała, pierdolone torebki Louis Vuitton, co tylko sobie upierdoliła, to dostawała. -w tym miej więcej miejscu Nate zaczął się śmiać. -I wiesz jak mi się odwdzięczyła? -zadał pytanie, tylko że nie mnie a sobie. -Pierdoląc się z moim najlepszym przyjacielem. -zamurowało mnie. -Rozumiesz? Kochałem zwykłą kurwę i przyjaźniłem się z jej alfonsem.Taki mam gust, po prostu zajebisty.Coś jeszcze opowiedzieć? -teraz już mówi do mnie.
-Nate ja.. -zdaję sobie sprawę, ze kompletnie nie mam pojęcia co powinnam w takiej sytuacji powiedzieć.I nie wiem dlaczego podchodzę do niego i go przytulam.Co mi odbiło? Nate chyba jest jeszcze bardziej zaskoczony niż ja.Odwzajemnia mój uścisk dopiero po chwili.Stoimy tak przytuleni. I jest fajnie, naprawdę fajnie.Myślę sobie, ze może nie będzie tak źle.Może jakoś nam się uda.
-Za chwilę będziecie mieć zimne te kiełbasy.Oo.. -słyszę czyjś głos.Męski głos. Nate odsuwa się ode mnie i zdaję sobie sprawę, ze w drzwiach stoi Pan Joseph.
-Tak.. no już idziemy. -Nate odpowiada.Jego tata wychodzi z pokoju nic nie mówiąc. Nate odwraca się w moją stronę,na twarzy ma olbrzymi uśmiech, ja też zaczynam się śmiać.



Wchodzimy do altanki i cisza.Nikt nic nie mówi.Znowu czuję się troszkę niezręcznie.Przez cały czas tak siedzieli? Kompletnie nic nie mówiąc?

Kiedy kończymy jeść głos zabiera mama Victorii.
-Nie za szybko z tym ślubem? Ile wy się znacie?
-Wystarczająco długo, żeby wiedzieć na czym stoimy. -Nate odpowiada na pytanie ale nie patrzy się na mamę Victorii a na samą Victorię, która teraz kręci nerwowo kosmykiem włosów.
-No cóż skoro tak.. A czym ty się właściwie zajmujesz dziecko? -teraz wiem, ze to pytanie jest skierowane bezpośrednio do mnie.Otwieram usta żeby odpowiedzieć ale głos znowu zabiera Nate.
-Nina się jeszcze uczy.
-Chce ktoś jeszcze wina? -mama Natea przerywa tę dziwną wymianę zdań.Ciekawa jestem, czy ona wie co się stało między Natem a Victorią.Chyba tak..



Pomagam sprzątnąć po grillu.Wszyscy już poszli, raczej nareszcie poszli.
-Przepraszam cię Nino, ja naprawdę nie wiedziałam,że oni przyjdą.To musiało być dla ciebie bardzo niezręczne. -mama Natea jest bardzo miłą kobietą, uśmiecham się do niej.
-Nic się nie stało..
-To jak? Jedziemy? -Nate wchodzi do kuchni, jest lekko ubrudzony węglem na koszulce.
-A gdzie wy jedziecie? -pyta Pan Joseph, który wszedł razem z Natem do kuchni.
-Noo odwieźć Ninę.
-To nie zostaje u nas na noc? -słucham? Nate marszczy brwi z zakłopotania.Omal nie upuszczam talerza,że niby mam zostać na noc?
-Jest już bardzo późno więc naturalnie mogłabyś u nas przenocować.Teraz to tak niebezpiecznie troszkę prowadzić. -mamie Natea chyba spodobał się ten pomysł, próbuje mnie namówić.
-Niebezpiecznie bo ciemno? -Nate wyraźnie jest rozbawiony całą sytuacją.
-Ohh Nate. Może wam coś wyskoczyć na drogę i co wtedy? Chyba lepiej byłoby odwieźć Ninę jutro rano.. -kurcze, co robić, co mam teraz robić?Zaczynam panikować.
-Ja nie chciałabym się narzucać.. -o nie, zły ruch.
-Ależ skąd! -kurwa, wpadłam.Jedna zasada Nina: myśl zanim coś powiesz.
-No to załatwione.Nina nocuje dzisiaj u nas.
-Tak.. -patrzę w panice na Natea ale on tylko posyła mi rozbawiony oczko i unosi kciuka do góry, na znak, ze mu się to podoba.



Znowu znajduję się w sypialni Natea.
-To w czym chciałabyś spać? -pyta grzebiąc w szafie, mamo ile ten chłopak ma ubrań. -W t-shircie?
-Może być. -od kilku minut próbuję się dodzwonić do Rafała ale ten nie odbiera.
-Tutaj jest łazienka. -otwiera drzwi obok biurka. -No, to chyba tyle. -opiera się o ścianę i patrzy na mnie rozbawiony.
-To nie jest śmieszne. -mówię jak mała dziewczynka.
-Troszkę jest. -kręcę głową i zabieram mu t-shirt z ręki, wchodzę do łazienki i zamykam za sobą drzwi.


Kiedy jestem już wykąpana i ładnie składam swoje ubrania dzwoni Rafał.
-Coś się stało? -pyta
-Tak..Znaczy nie, niezupełnie. -kurcze jakby ci to powiedzieć żebyś się nie zdenerwował.
-Ninuś mów prawdę. -tylko jak mam ją powiedzieć? Tak po prostu? -Jest środek nocy, dlaczego ty jeszcze nie śpisz?
-Właśnie idę spać.Byłam na grillu u Natea.
-Aha.
-I tak jakby.. nadal na nim jestem.Znaczy u niego.
-Jak u niego?! To jak ty idziesz spać?! U niego?! Z nim?!
-Rafał no ja nie umiałam odmówić..
-Jak to nie umiałaś odmówić?! Jak go dorwę to mu z dupy nogi powyrywam!
-Ale.. Wszystko ci opowiem jutro. -wzdycham.
-Nina.. Tylko się nie rozłączaj teraz.
-Nic się nie martw, nic mi się nie dzieje. -i mimo stanowczego zakazu Rafała, naciskam czerwoną słuchawkę.Biorę głęboki wdech i wychodzę z łazienki.