-Kim ty kurwa jesteś?! -widziałam, że Nate nie potrafi już utrzymać swoich emocji na wodzy, jego dłonie zaciskały się co chwilę w pięści.Usiadłam na podłodze przy drzwiach próbując uspokoić swój oddech i jakimś cudem nie zemdleć. -Zadałem ci pytanie! Kim do kurwy nędzy jesteś?!
-Nathaniel.. -kobietę chyba wystraszył ten nagły krzyk. -Nie pamiętasz mnie?
-Nie. -sięgnął po swój telefon, który leżał na stoliku i prawdopodobnie wysłał komuś wiadomość, chociaż nie jestem tego pewna. -Jeszcze raz: kim jesteś i co robisz w moim domu?
-Nazywam się Sarah White. Nate przecież ty mnie musisz pamiętać.. -próbowała się jakoś uwolnić z więzów ale z marnym skutkiem. -Kocham cię.
Uniosłam głowę, chciałam zobaczyć jego reakcję. Stał obok łóżka z bardzo grobową miną.Przez dłuższą chwilę nic nie mówił, następnie zaczął się śmiać, ale nie tak jak zwykle, to był egoistyczny,pewny siebie i upokarzający śmiech.Jeszcze nigdy go takiego nie widziałam.
-Co ty robisz? -nachylił się nad nią i spojrzał jej prosto w oczy.
-Ja..Ja cię kocham. -wyjąkała już mniej pewna siebie.
-TY? A kim ty jesteś, że mnie k o c h a s z? -cisza.Brak jakiejkolwiek odpowiedzi. -Powiem ci kim jesteś: n i k i m, jedną z wielu, które myślą, ze cokolwiek znaczą, podczas gdy ja pojęcia nie mam o ich istnieniu.Nie masz dla mnie żadnego znaczenia, równie dobrze mogłoby cię w ogóle nie być.Nie zauważyłbym różnicy. -wzruszył ramionami.
-Nathaniel nie wiesz co mówisz.. To wszystko przez nią, ona mi cię zabrała.. -znowu próbowała się jakoś uwolnić. -Ta wredna szmat.. -nie zdążyła dokończyć, ponieważ została uderzona w twarz.
-Przychodzisz do mojego domu! Wchodzisz do mojej sypialni! Próbujesz zabić moją żonę! I jeszcze śmiesz w ten sposób się o niej wyrażać?! ZA KOGO TY SIĘ KURWA UWAŻASZ TERAZ?! -to nie był ten Nate, którego do tej pory się bałam, to było coś innego, coś bardzo ale to bardzo wnerwionego.Potwór, którego lepiej nie budzić.Niestety, było już za późno. -Wiesz kim jesteś?! Z E R E M! Nic dla nikogo nie znaczysz, nie mam zielonego pojęcia po co jeszcze żyjesz, skoro niczego nie wnosisz! Zajmujesz tylko niepotrzebnie miejsce! Mówisz, chociaż nie masz nic do powiedzenia! Oddychasz i pozbawiasz innych tlenu! Jesteś, chociaż powinno cie nie być! Pasożyt do wyeliminowania! Wrzut na dupie! -wazon, który do tej pory spokojnie sobie stał zostaje właśnie rozbity na ścianie. -Myślałaś, że co?! Zabijesz ją i rzucę ci się w ramiona?! Czy ty w ogóle posiadasz rozum?! Jesteś popierdolona! Pierdolona wariatka! Wiesz dlaczego nikt cie nie kocha?! Bo ciebie nie da się kochać! Spójrz na siebie! Jak ty wyglądasz?! Nie ma na świecie faceta, który chciałby coś takiego!
Wiem, ze Nate nie mówi tego do mnie ale z tych wszystkich emocji znowu zaczynam płakać i jeszcze bardziej chowam się w cień.Nie poznaję w ogóle człowieka, który wrzeszczy i rzuca przedmiotami.To coś to nie Nate, to nie może być Nate! Zauważam jakieś buty w drzwiach, spoglądam w górę -to Sebastian. Nie zauważył mnie, wszedł do środka pokoju.
-Nate.. -spokojnym głosem, bez żadnych emocji kładzie mu rękę na ramieniu. Nate odwraca się, widzę furię w jego oczach, są teraz ciemne niczym węgiel.Przestaje wrzeszczeć, stoi przed łóżkiem z zaciśniętymi pięściami. Sebastian kiwa komuś ręką, żeby wszedł.Do sypialni wchodzi jeszcze jeden facet, którego w ogóle nie kojarzę.Jest sporo wyższy od Natea i bardziej umięśniony, ma długie blond włosy sięgające ramion.I chociaż nie wszystkim facetom one pasują, on wygląda w nich całkiem przyzwoicie. Jestem pewna, że Nate całkowicie sobie zapomniał,że nadal znajduję się w sypialni.Postanawiam pozostać w cieniu, nie chcę się wychylać,nawet dobrze mi się tutaj siedzi.
-I co z nią robimy? -pyta blondyn swoim grubym głosem z lekką chrypką.
-Dla mnie jest ona bezwartościowa.. -Nate wzrusza ramionami.
-Przecież jej nie zabijemy. -odzywa się Sebastian.Że niby co kurwa? Zabić ją? Taa pewnie, przecież tak się tutaj rozwiązuje problemy.Po co nam policja? Sami się tym zajmiemy.
-Dlaczego by nie? -znowu głos Natea. Wstrzymuję oddech.Chyba jej nie zabiją? Ja rozumiem, ze nie zrobiła niczego dobrego no ale bez przesady, nie jest żadnym seryjnym mordercą, który zabił już kilkadziesiąt ludzi we śnie! Mam taką nadzieję..
-A co potem zrobisz z ciałem? -ponownie Sebastian.
-Dzień dobry. -blondyn podchodzi do łóżka. -Pani pozwoli. -mówi i ucina nożem linę. Skąd on ma nóż?! Ehhh też pytanie.Przecież sama nie wiem skąd ja wzięłam linę.Upominam się w myślach.
-Siedź na dupie! -Nate popycha kobietę, kiedy ta chce wstać z łóżka.
-Przecież nie możecie mnie zabić! -krzyczy przerażona. -Nathaniel! Ty nie możesz tego zrobić!
-Nie mów do mnie Nathaniel! W ogóle nic nie mów! NIe marnuj już tlenu!
-Spokojnie.. -Sebastian ponownie klepie Natea po ramieniu.
-Spokojnie?! Czy ty wiesz co ona chciała zrobić?! -Nate przeczesuje z nerwów włosy.
-Nie możemy tylu ludzi zabijać! -odzywa się blondyn.Nieruchomieję. -W końcu ktoś coś zauważy, popełnimy błąd i jesteśmy w dupie..
-Jak "tylu"? Co to znaczy? -Sebastian chyba nie jest zorientowany w temacie. -Nate? O co mu chodzi?
-O tych dwóch..Jak im tam było? Peter i Nick? -Nate przewraca oczami.
-Zabiłeś ich?! -pierwszy raz słyszę uniesiony głos Sebastiana.
-Nie ja. -Nate kieruje wzrok na blondyna. -Logan to zrobił.
-Kiedy? W jaki sposób? Czemu ja o tym nic nie wiem? -Sebastian chce znać jak najwięcej szczegółów, ja nie za bardzo.Jestem tak bardzo przerażona i sparaliżowana, iż wydaje mi się, że zlewam się ze ścianą.Nie ma szans, żeby mnie ktokolwiek znalazł czy zauważył.
-Bo miałbyś coś przeciwko. -Nate zaczyna się tłumaczyć. -Byli zbędni więc poprosiłem Logana żeby to załatwił. -poprosił? Jakoś nie chce mi się w to uwierzyć.
-A czemu sam tego nie zrobiłeś?
-Bo byłem wtedy poza miastem..
-I nie mogłeś przyjechać? -odkrywam u Sebastiana ukrytą cechę uparciucha.
-Nie, nie mogłem.Byłem wtedy z Niną, wyjechaliśmy na noc poślubną. Jones sobie poradził, nikt nic nie wiedział i jak widać nadal nikt nic nie wie..
O kurwa.Pamiętam SMS jaki dostał Nate: "Wszystko idzie zgodnie z planem.Nikt nic nie wie.Możesz już wracać." Był podpisany L.J. jak Logan Jones -zgadzałoby się. Odczytałam go, gdy Nate upił się na imprezie u Rozalie i nie wiedziałam o co chodzi.No cóż, teraz już wiem, a wolałabym jednak nie.Co za ironia.
-To co robimy w takim razie? -odzywa się blondyn, Logan.
-Róbcie co chcecie. -Nate wzrusza ramionami. -Mam jej już nigdy więcej nie widzieć, inaczej sam się tym zajmę.
-Nathaniel! Nie możesz.. -Sarah ponownie próbuje wstać z łóżka i znowu zostaje odepchnięta.
-Odpierdol się ode mnie! -Nate wychodzi z pokoju.
-Zanieś ją do samochodu.Później pomyślimy co zrobić. -Sebastian kiwa głową Loganowi, ten wiąże kobiecie ręce liną i wychodzi trzymając ją.Nie jest z tego powodu zadowolona, słyszę jak na korytarzu woła Natea ale bez skutecznie, brak odpowiedzi z jego strony.
Sebastian także wychodzi z pokoju ale bardzo szybko pojawia się z powrotem. Zauważył mnie! Kurwa! Moje serce przestaje bić.On jednak w ogóle się nie odzywa, stoi tak przez chwilkę patrząc się na mnie, jakby się wahał. Następnie opuszcza sypialnię, zostaję sama.
-Nina! Ninaa!-słyszę głos Natea. Chyba mnie szuka.Szybko wstaję spod ściany i wychodzę z sypialni.Spotykamy się na dole w salonie. -Tutaj jesteś! Wszędzie cię szukam..
Nie jestem w stanie wydusić z siebie chociażby jednego słowa.Stoję cała przerażona i patrzę się na niego.Jego wzrok złagodniał.Chyba wraca do mnie Nate, którego do tej pory znałam.W mich oczach jednak, już nigdy nie będzie taki sam.Podchodzi do mnie i lekko przytula.Nie odpowiadam również na to.
-Ty cała drżysz.. -stwierdza głośno.
-Bo się boję.. -sama nie wiem kiedy i dlaczego odpowiadam.Za to bardzo dobrze wiem, że znowu zaczynam płakać.
-Nina,gdzie byłaś przez cały ten czas? -spogląda mi w oczy.
-Zeszłam na dół do jednej z sypialni.. -kłamię.
-Sebastian i Logan tutaj byli.Zabrali ją.Już nic ci nie grozi. -nic więcej nie mówi, tyle chyba powinno mi wystarczyć. -Chodź, położymy cię spać.Uspokoisz się. -chwyta mnie za rękę i prowadzi do sypialni, jednak nie tej, w której leżała Sarah, do tej na dole, gościnnej.
Kładzie się obok mnie, chyba dziwi go to, że się do niego nie przytulam jak zwykle, więc sam to robi.
-Dobranoc. -szepcze mi do ucha i całuje moje włosy.Nie odpowiadam.Zamykam oczy próbując wymyślić jakiś plan.Coś przecież muszę zrobić.Dom wariatów? Nie, to jakaś mafia! Jeszcze lepiej. Kurwa w co ja się wpakowałam i co gorsze, jak ja z tego wyjdę?
Przypominają mi się słowa Natashy: "Uważaj na niego.To była tylko zajawka, tego na co go stać."
Tylko pytanie: czy to co dzisiaj widziałam to też była zajawka?
______________
Wiem, ze rozdział jest króciutki, ale taki według mojej koncepcji miał właśnie być. :)
Podobał się? :*