Po tak długiej przerwie wróciłam do szkoły.Muszę nadrobić wszystkie zaległości.Jest ich sporo ale mam nadzieję, że sobie poradzę.Pod klasą stoi już Stephanie.Podchodzę do niej.
-No hej! -zostaję przytulona na powitanie. -Nareszcie cię widzę!Opowiadaj co tam słychać.
-Ehh.. Jak ci powiem, że nie mam pojęcia co odpowiedzieć, to nie będziesz zadawać pytań?
-Co się stało?
-Gdybym to jeszcze wiedziała.. Przez cały czas, gdy mnie nie było dostawałam SMSy, w dodatku nie jestem pewna czy Nate nie jest czasami chory psychicznie..A poza tym wszystko w normie. -troszkę zajmuje ogarnięcie przez Steph tylu informacji na raz.
-Zgłosiłaś to na policję?
-Co, ze mam męża wariata?
-Nie! Te groźby..
-Nie.Zmieniłam numer telefonu.
-Myślisz, że to pomoże?
-Mam nadzieję. -uśmiecham się.Dołącza do nas Matylda.
-O kogo ja widzę!
-Hej. -ściskam ją.
-Co tam? -pyta po chwili.
-Nina znowu dostaje SMSy i w dodatku ma męża psychola.. -Steph idealnie streszcza moją nieobecność.
-Co?
Opowiedziałam dziewczynom o treści SMSów i o ostatniej nocy z Natem.
-Kurcze. To faktycznie dziwne.. -mówi Matylda.
-Dziwne? W życiu nie widziałam, żeby się ktoś tak zachowywał podczas snu.. -odpowiadam.
-Był z tym u lekarza? -to pytanie zadaje Steph.
-Mówił mi, ze kiedyś był ale podobno tego się nie leczy.Tak już ma..
-Nie jestem specjalistką od snów ale to nie jest normalne i to się na pewno leczy.. -Matylda wzrusza ramionami. -Jaką masz pewność, ze cię nie okłamuje?
-Matylda! Ty to od razu musisz jakieś oskarżenia nasuwać! -Steph jest wyraźnie zdenerwowana. -Może chłopak faktycznie był u tego lekarza.Nie skreślaj go ot tak..
-Ja go nie skreślam.Mówię jak jest.Żaden NORMALNY człowiek nie zachowuje się tak gdy śpi..
-Może jest lunatykiem? -podsuwa swój pomysł Steph.
-Nie, na pewno nie.. -opieram się o ścianę. -Do tej pory sypiał jak każdy, tylko wczoraj mu coś odbiło..
-To może faktycznie miał koszmar..
Musimy przerwać nasze rozważania, ponieważ słychać dzwonek na lekcję.No cóż, może na geografii coś wymyślę?
Dzisiejszy dzień w szkole minął (ku mojemu zdziwieniu) strasznie szybko.Idę do Matyldy, mamy zamiar się pouczyć na sprawdzian z angielskiego.Dzwonię do Natea.
-Tak? -odbiera po drugim sygnale.
-Wrócę dzisiaj później.Idę do Matyldy.. -słyszę jakieś szmery po drugiej stronie słuchawki. -Nate?
-Tak, tak.Jasne. Słuchaj, mam dużo pracy, zadzwoń jak będziesz chciała wracać do domu..
-Okej.
Rozłączam się.
-I co? -pyta Matylda.
-Nie ma problemu.Przyjedzie po mnie.
-To fajnie..
Rodziców Matyldy nie ma, więc jesteśmy same w domu.Zajadamy kanapki i rozmawiamy na temat wszystkiego, co się wydarzyło, kiedy mnie nie było.Angielski zszedł na drugi plan.
-Masakra. -Matylda wybucha śmiechem. -Mówię ci, jakbyś widziała minę tego biednego nauczyciela, gdy mu tak powiedział..
-Taa to musiało być dobre..
Później dowiaduję się o jakimś Maksie, którego Matylda poznała w klubie.Podobno niezłe ciacho.Plotki, ploteczki, kilka suchych faktów i następuje cisza.Matylda idzie odnieść talerze, wraca po chwili z szklankami i butelką soku jabłkowego.
-To mieszkasz teraz u Natea, tak?
-Tak. -kurcze, znowu poruszamy temat Natea.
-Fajną ma chatę?
-Oj dziewczyno.. W życiu nie widziałam tak wielkiego domu!
Opowiadam jej o nim, kiedy Matylda robi jedną z tych swoich zaskoczonych min.
-Co się stało? -pytam zdezorientowana.
-Nie powiedziałaś mi jeszcze gdzie on pracuje, skoro ma tyle kasy.. -o kurwa.Wiedziałam, że kiedyś tren moment nastąpi.Przez chwilę waham się czy powiedzieć jej prawdę ale tylko przez chwilę.W końcu to moja przyjaciółka.Powinna wiedzieć.
-Żartujesz? -pyta roześmiana. -O matko.. -dostaję lekkiego kuksańca w ramię. -Jeszcze trochę, a może bym ci uwierzyła..
-Matylda..
-No?
-Ja mówię poważnie..
-Że co kurwa? -szczęka jej opada. -A ty się dziwisz, ze ma takie jazdy w nocy, jak maryśkę pewnie bierze!
-Nie, nie bierze.
-Jaką masz pewność, co? -chwila ciszy.
-No nie mam żadnej ale..
-No właśnie!! Ja pierdole, masz męża narkomana, który pewnie narobił sobie wrogów i teraz ty jesteś na celowniku..Ekstra!
-Nie! On na pewno nie ćpa! Zauważyła bym..
-Oj Nina.. -Matylda kręci głową. -Nie mam zamiaru się z tobą kłócić, jak tam chcesz.. Tylko uważaj na siebie.
-Staram się. -uśmiecham się lekko.Spoglądam na telefon.Zero nowych wiadomości.Może już wszystko wróciło do normy?
-Ej! -Matylda wpada na jakiś pomysł. -Poszukajmy w internecie, może coś znajdziemy!
-Ale o czym?
-No o tym dziwnym zachowaniu Natea..
-Sama nie wiem. -wzruszam ramionami. -Możemy spróbować..
Parasomnia. Tylko tyle znaleźliśmy i same do końca nie jesteśmy pewne, czy to to. Ehh.. może faktycznie Nate miewa takie akcje tylko raz na jakiś czas pod wpływem złości?
Moje przemyślenia przerywa telefon.Dzwoni do mnie mama Natea.
-Tak?
-Dzień dobry Nino.Słuchaj.. -mam wrażenie, że pani Parker się czymś denerwuje. -Mogłybyśmy się dzisiaj spotkać?
-Ym.. dzisiaj? -spoglądam na zegarek.Jest już 16.
-Zależy mi na tym.Jesteś w domu?
-Nie, jestem u koleżanki. -powoli zaczynam panikować.Stało się coś.
-Aha rozumiem.A mogłybyśmy się umówić, że podjadę po ciebie, tylko musisz mi wysłać adres.
-Dobrze, nie ma sprawy.Wyślę pani SMSa.
-W takim razie ja już wyjeżdżam..
Rozłączam się.
-Stało się coś? -Matylda zauważa moją minę.
-Nie wiem.Mama Natea po mnie przyjedzie.
-Hm dziwne.. -Matylda wypija zawartość szklanki.Wzruszam ramionami po czym wybucham śmiechem.
-Wszystko co się teraz dzieje jest dziwne..
Mama Nate podjechała pod dom Matyldy po jakichś 40 minutach.
-Dzień dobry. -mówię wsiadając do samochodu.
-Cześć Nina. -uśmiecha się do mnie.Jest ubrana jak zawsze bardzo elegancko.
-Coś się stało? Coś z Natem?
-To ty mi powiedz..Podobno wczoraj w nocy znowu miał koszmary. -coś jest na rzeczy.Przecież nie chciałaby się ze mną spotkać, gdyby to były zwykłe koszmary, tak?
-Tak, chyba coś mu się śniło.
-Nie mówił nic przez sen?
-Krzyczał..
-A wiesz co dokładnie krzyczał?
-Coś się dzieje, tak? Coś jest nie tak z Natem? -spogląda na mnie, jakby chciała wybadać jaki mam nastrój czy coś.
-Co krzyczał?
-Zostaw mnie, jakoś tak, nie pamiętam.. -wzruszam ramionami. -Może mi pani powiedzieć o co chodzi?
-O nic..
-Nie chcę być nie miła ale wydaje mi się, że nie dopytywałaby się pani o to wszystko,gdyby to było nic takiego.
-Nate tak już ma od małego.Czasami mu się śni jakiś koszmar..
-I dlatego tak pani zależało na naszym spotkaniu?
-Nate powiedział nam o tych groźba jakie ci ktoś wysyła. -o cholera.Nie odzywam się. -Myślałam, że może mówił jakieś imię czy coś przez sen.Może wie, kto ci to wysyła.
-Wydaje mi się, że gdyby wiedział to pewnie już by to załatwił..
-No wiesz, Nate ma ciężki charakter i czasami chce coś załatwić aż za bardzo.
-Sądzę, ze gdyby wiedział kim jest ta osoba, to nie mówił by państwu o tym..
-Masz rację.Po prostu się o was martwię, tyle..
-Rozumiem. -skłamałam.Nic kompletnie nie ogarniam.Dlaczego ona po mnie przyjechała skoro nie ma mi nic ważnego do powiedzenia?
-Odwiozę cię do domu.Masz klucze?
-Tak mam.
Wysiadam z samochodu.Pani Parker odjeżdża.Idę w kierunku bramy wjazdowej.Coraz więcej pytań i coraz mniej odpowiedzi na nie.
-Przepraszam.. -odwracam się. Jakaś kobieta za\trzymała się obok mnie samochodem.
-Tak? -pytam grzecznie.
-Szukam domu państwa Harvey.Nie wie pani może gdzie mieszkają?
-Przykro mi ale nie..
-Dobrze, dziękuje. -uśmiecha się i odjeżdża.
Wchodzę do domu. Nate siedzi na kanapie na górze i ogląda telewizję.
-Hej. -witam się z nim.
-Siemka.Co tam?
-A w porządku.Twoja mama mnie właśnie podrzuciła.
-Wiem, powiedziałem im o tych wiadomościach..
-Taa.. -siadam obok niego na kanapie. -Gdzie mieszka jakaś rodzina o nazwisku Harvey?
-To jakaś zagadka? -Nate marszczy brwi.
-Nie, jakaś kobieta pytała się mnie o drogę przed naszym domem.. -Nate wygląda jakby zobaczył ducha.
-Nina..
-Co?
-Przecież my mieszkamy na totalnym odludziu!Skąd ona się tutaj znalazła?! - ja pierdole, moje serce przestaje bić.
-Dziewczyna może i jest ładna ale także śmiertelna.Żaden problem się jej pozbyć.Gorzej będzie z mamuśką.Kurwa, chyba im coś powiedział skoro odwieźli pizdę pod dom.Spokojnie.Dam radę.Pozbędę się ich wszystkich.Muszę tylko coś wymyślić.. -otwiera torebkę i wyjmuje paczkę papierosów.Zapala jednego.Dym wypełnia samochód. Czekała już tak długo, więc wytrzyma jeszcze troszkę, a później Nathaniel będzie jej.On musi być jej.Spogląda na siedzenie pasażera, na którym leży jej nowiutki zakup.
Mały .
Czarny.
Pistolet.
___
Podoba się? :*
Podoba?! I to bardzo :) /Pozdrawiam Paulina :*
OdpowiedzUsuń"Dziewczyna może i jest ładna ale także śmiertelna. "
OdpowiedzUsuńJedna, wielka zagadka O_o
Tak to zabrzmiało, jakby ta kobieta była nieśmiertelna. Mózg na ścianie. Może kolejny rozdział coś wytłumaczy.