Czytasz = Komentujesz

Czytasz moje opowiadanie? :)
Zostaw komentarz - to mnie bardzo motywuje do dalszego pisania i wiem, że mam dla kogo to robić.
Piszcie co sądzicie o rozdziałach, postaciach, historii.
Po prostu wyraźcie swoje opinie. :* ♥



niedziela, 7 lutego 2016

Rozdział 31.

 Starałam się ze wszystkich sił udawać, że nic nie widziałam i nie słyszałam.Jak zwykle zrobiłam nam śniadanie, dużym ułatwieniem tutaj był brak rozmowy między nami.Tak więc jedliśmy nic nie mówiąc, w ciszy.
-Muszę na chwilę gdzieś pojechać.. -Nate odezwał się dopiero, kiedy włożyłam wszystkie naczynia do zmywarki po posiłku. -Może mnie nie być przez jakieś dwie, góra trzy godziny.
-W porządku. -odwróciłam się do niego i delikatnie uśmiechnęłam.
-Poradzisz sobie? -spytał niepewnie.
-Jasne..
-Jak coś to dzwoń. -zawołał z korytarza, chwilę później usłyszałam dźwięk zamykających się drzwi.Wyszedł. Zadzwoniłam od razu po taksówkę.Pobiegłam na górę do sypialni,zatrzymałam się dopiero w progu spoglądając na łóżko. Kołdra była strasznie rozkopana, jedna poduszka leżała na ziemi.Przypomniałam sobie sytuację, jaka miała miejsce jeszcze kilka godzin temu..

 Nate wrzeszczący  wniebogłosy i ta kobieta, Sarah leżąca na naszym łóżku i mówiąca mu jak bardzo go kocha.

 (...)Wiesz dlaczego nikt cie nie kocha?! Bo ciebie nie da się kochać! Spójrz na siebie! Jak ty wyglądasz?! Nie ma na świecie faceta, który chciałby coś takiego!(...)

 Robi mi się żal tej kobiety.Jeśli faktycznie, zakochała się w Nathanielu, to przecież nie jej wina, tak? Jak to się mówi, serce nie sługa. Z drugiej strony, była od niego kilka lat starsza,na taką przynajmniej wyglądała.Musiała go bardzo dobrze znać, skoro myślała, że ma jakieś szanse.
Niepokoi mnie ta cała sytuacja, za mało wiem, nic się nie wiąże w całość.

 Sięgam po torebkę leżącą w kącie.Sprawdzam czy jest w niej wszystko, czy czasami nie wyciągnęłam z niej telefonu.Na szczęście niczego nie muszę szukać.
Wychodzę do garderoby po kurtkę i buty.Wracam do sypialni, jeszcze raz spoglądam na łóżko i napis nad nim: DOPÓKI WALCZYSZ, JESTEŚ ZWYCIĘZCĄ!
A więc widzisz Nina, musisz walczyć, nikt tego za ciebie nie zrobi.Walcz o siebie.I tak właściwie moja optymistyczna myśl powinna trwać, ale niestety bardzo szybko zostaje zachwiana, gdyż do głowy wpada kolejna: twój przeciwnik przewyższa cię doświadczeniem i wiedzą.
Na całe szczęście wiem, że nawet słabszy może wygrać jeśli posłuży się odrobiną sprytu.I na tym zakończę rozmowę z samą sobą.
Już mam wychodzić, gdy zauważam coś obok łóżka, jakiś kawałek papieru.Podchodzę i zaciekawiona spoglądam na jego zawartość, od razu żałuję swojej decyzji.
Chowam kartkę do torebki i wybiegam z domu.Jak na zawołanie taksówka właśnie podjeżdża pod dom.Szybko podaję adres i ruszam zostawiając willę za sobą.


 Rafał otwiera drzwi, jest zaskoczony moim widokiem.
-Nina, hej! Co cię do mnie sprowadza?
-Do mnie? Myślałam, ze to n a s z dom.
-No tak, zawsze. -wzrusza ramionami.Nie muszę się długo zastanawiać, żeby zauważyć, ze coś tutaj nie gra.
-Nie wpuścisz mnie do środka?
-Wiesz no..Bo widzisz, ja...
-Rafał!! Mówiłam ci, że się przeziębię jak będziesz tak wietrzył w tym domu!! -słyszę ze środka jakiś kobiecy głos.Chwilę później obok Rafała pojawia się długonoga blondynka ubrana, a właściwie zasłonięta różowym szlafrokiem, z pod którego i tak wiele można zobaczyć. -Kto to? -pyta zauważając mnie.Nie jest chyba zachwycona widokiem.
-Nina, moja siostra. -Rafał odpowiada i otwiera szerzej drzwi. -Wchodź.

 Blond dziunia opuszcza dom szybciej niż się tego spodziewałam.
-Zadzwoń.. -mówi dając chyba za bardzo namiętnego całusa Rafałowi.
-Taaa... Cześć.
-Nie wiedziałam, ze gustujesz w blondynkach. -mówię zalewając herbatę wodą. -Myślałam, że wolisz rude.
-Jednorazowa sprawa. -Rafał wzrusza ramionami.
-I na każdą taką jednorazową sprawę bierze ze sobą szlafrok? -przewracam oczami.Nie odpowiada na mój komentarz.
-Stało się coś? -pyta dopiero po chwili.Siadam na kanapie. -Wyglądałaś na wściekłą.
-Nie uwierzysz w to, jak wyglądała moja wczorajsza noc.. -z nerwów zaczynam się śmiać.
-Sam nie wiem, czy chcę wiedzieć.To sprawa między wami, nie? No chyba, że coś ci zrobił, w takim wypadku jestem zwarty i gotowy do działania.. -siada na fotelu z ogromnym uśmiechem na twarzy.Wygląda na szczęśliwego, chyba nie powinnam mu zakłócać tego dobrego humoru.Z drugiej strony jest moim bratem, on po prostu musi to wiedzieć.
-Mów, co jest. -najwyraźniej zauważa moje zawahanie.
Tak też robię, mówię mu o wszystkim.Zaczynając od SMS-ów, kończąc na zeszłej nocy.
-Kurwa mać! Nina! -spodziewałam się takiej reakcji.Chodzi z kąta w kąt i jakie co drugim słowem jest ... brzydkie słowo.
Czekam aż się uspokoi, co trochę trwa.Mniej więcej przez jakąś godzinę słucham tego, jak bardzo się na mnie zawiódł i jaka ja musiałam być głupia, ze wcześniej nie zauważyłam takiego debila.Wydaje mi sie jednak, ze najbardziej zły jest na siebie, że nie zauważył tego co się dzieje, jakim człowiekiem jest Nate.
Nic nie mówię, podchodzę do niego i go przytulam.Tu jest mój dom, to właśnie to uczucie którego cały czas mi brakowało - bezpieczeństwo.
-Co teraz chcesz zrobić? -pyta szeptem.Wzruszam ramionami.
-Nie wiem...
Przerywa nam dzwonek do drzwi.
-Ehh.. -Rafał wzdycha. -To pewnie Leila coś zostawiła..
Zostaję sama w salonie, podchodzę do stolika i biorę łyka zimna już herbaty.Nagle słyszę ogromny huk zza ściany. Zdziwiona postanawiam sprawdzić o co chodzi.
Sparaliżowana stoję w progu, podczas gdy Rafał rzuca Natem o ścianę! No normalnie nim rzuca! Jak lalką!
-Rafał! -Nate próbuje się jakoś bronic, ale Rafał jest tak bardzo wściekły, ze chyba nic do niego nie dociera. -Popierdoliło cię?!
Nate upada na ziemię i już nawet nie próbuje się podnieść.
-Rafał! -próbuję go jakoś powstrzymać ale nie reaguje.Siada okrakiem na Nathanielu i wali w co popadnie pięściami. Nate jednak ma jeszcze na tyle siły żeby mu oddać, zauważam sączącą się krew z wargi Rafała, to nic w porównaniu z nosem Natea,który teraz barwi całą bluzkę.
-Rafał przestań!! Słyszysz?! -podbiegam do nich i próbuję go odciągnąć -Zabijesz go!
-To właśnie mam zamiar zrobić! -Rafał odpycha mnie od siebie. -Pierdolony kryminalista!
-Rafał błagam cię!! Zostaw go w spokoju!!! -musiałam się nieźle wydrzeć, bo wstał i go zostawił.Wściekły poszedł do salonu.
Spojrzałam na Natea, nic nie mówił, leżał trzymając się za nos.
-Pomóż ci wstać? -szepnęłam.
-Dam radę. -bardzo powoli, ale się podniósł.
-Chodź, przemyję ci ten nos.. -chwytam go za dłoń i prowadzę do salonu, w którym Rafał już przykłada zimne piwo do wargi.

 -Możecie mi wytłumaczyć, co to właściwie było? -po wstępnych oględzinach doszliśmy do wniosku, ze nic wielkiego się nie stało z nosem Natea.Nie musimy jechać do szpitala.
-Jeszcze raz otworzysz gębę i wydusisz z siebie chociażby jedno słowo a cię zamorduję na tej kanapie! -Rafał usiadł na przeciwko nas w fotelu.
-Rafał, już wystarczy.
-Co wystarczy?! Powinienem mu tak dopierdolić, żeby go rodzona matka nie poznała! -nie zwracam uwagi na jego wypowiedzi.
-Opowiedziałam mu o SMS-ach.. -tłumaczę Nateowi.
-Yhym.. Świetnie. -poprawia zimny groszek, którym cały czas chłodzi sobie nos.
-I o tej lasce, która wczoraj próbowała zabić Ninę.. -Rafał dodaje coś od siebie. -A no i o tym, ze jesteś dilerem trawki, hakerem, nocnym psycholem i mordercą. Zajebiste hobby, nie ma co. -przewraca oczami - A pomyśleć, ze niektórzy mężowie po prostu zdradzają swoje żony..
-Rafał!
-Czyli, że jakbym ją zdradzał to byłoby w porządku?
-Tak, wykastrowałbym cię, ale byłoby w porządku. -Rafał uśmiecha się najmilej jak tylko potrafi.
-Możemy już przestać? Zachowujecie się jak dzieci!
-Jak dzieci?! -Rafał niemal znowu wpada w furię. -Które dziecko rozwiązuje problemy zabijając ludzi?!
-O co ci chodzi z tym zabijaniem ludzi człowieku? -Nate najwyraźniej nie wie (albo udaje że nie wie) o co chodzi.
-Wtedy jak ta Sarah była u nas, to ja przez cały czas byłam w sypialni.. Wszystko słyszałam Nate..
-O kurwa.. -wzdycha.
-Się porobiło, nie? -coś czuję, ze prędko się Rafał nie uspokoi.
-Nate.. To prawda, co wtedy mówiłeś? -pytam niepewna, czy chcę usłyszeć prawdę.
-Prędzej czy później i tak byś się dowiedziała.. -wzrusza ramionami.
-Zabijasz ludzi?!
-Nie, już nie. Kiedyś tak, teraz to właściwie jestem tylko o wybierania celów..
-Tylko od wybierania celów?! Czy ty się słyszysz człowieku?! -Rafał rusza po nowe piwo.Czuję ulgę, już myślałam,że znowu zechce go poturbować.


 Przez następne trzydzieści minut żadne z nas się nie odzywa.Rafał zdążył już wypić cztery piwa,wypiłby pewnie więcej ale tylko tyle miał w wyposażeniu.Upewnił się, że nie zamierzam opuszczać dzisiaj domu (szczególnie w towarzystwie Natea) i zmęczony tym wszystkim postanowił uciąć sobie drzemkę.
Korzystając z okazji bycia sam na sam z Nathanielem, postanawiam poruszyć jeszcze jedna kwestię.
-Ta Sarah.. ona jeszcze żyje? -pytam cicho.
-Co? -Nate jest najwyraźniej zaskoczony moim pytaniem.
-Żyje jeszcze?
-Nie wiem, znając Sebastiana to pewnie tak.
Znowu chwila ciszy.
-Muszę się z nią spotkać..
-Co?!
-Porozmawiać z nią.
-O czym ty chcesz z nią rozmawiać?
Wstaję z kanapy i wychodzę z salonu.Wracam z torebką, z której wyciągam kartkę.Podaję ją Nathanielowi.
-O kurwa. -na kartce jest wydrukowane zdjęcie (robione oczywiście z ukrycia) mojego taty z rodzicami Natea.
-Muszę się dowiedzieć, o co jej chodzi.Jeśli faktycznie o ciebie, to czemu nie przyszła wcześniej, kiedy mnie jeszcze nie było w twoim życiu?
-Dzwonię..
Nate szybko uruchamia swoje kontakty.Po kilku telefonach dowiadujemy się, ze Sarah żyje.
-To co? Jedziemy? -pyta niepewnie.
-A nic mi nie zrobisz? -sama nie wiem czy chcę odbyć z nim tę przejażdżkę.
-Nina, oczywiście, że nie. -chwyta moje dłonie. -Czy kiedykolwiek ci coś złego zrobiłem?
-Nate.. -waham się. -Ja cie kompletnie nie znam, nic o tobie nie wiem. I to mnie chyba najbardziej przeraża, ta myśl, że w ogóle nie znam człowieka, którego tak bardzo chciałabym poznać.
-Nina, skarbie.. -ku mojemu zaskoczeniu przytula mnie, bardzo delikatnie.Nie jestem pewna czy to przez to, ze jest poobijany czy ze względu na mnie. -Ślubuję trwać przy tobie w dobre i złe dni, w czasie burzy i w świetle słońca. Bronić cię przed każdym nawet najmniejszym niebezpieczeństwem. Obiecuję, być twoim przyjacielem, któremu zawsze będziesz mogła powiedzieć wszystko, bez względu na porę, którego nigdy nie będziesz się bać.Postaram się spełnić każde twoje marzenie, dać ci wszystko czego zapragniesz a jeśli trzeba będzie zginąć broniąc ciebie i twoich przekonań.. -cytuje swoją przysięgę ślubną.O matko, on ją jeszcze pamięta!
-Nate.
-Proszę, wybacz mi. -widzę w jego oczach smutek i to mi wystarczy, żeby mu wybaczyć. -Nigdy nie dopuszczę żeby ktoś cię zranił.
-Wiem, już wiem.. -przytulam się do niego jeszcze bardziej.Łzy spływają mi po policzkach. -Po prostu już niczego nie ukrywaj, dobrze?
-Obiecuję. -nasze usta same się odnajdują i obdarowują ogromnym pełnym zarówno namiętności,tęsknoty jak i smutku,żalu pocałunkiem.
-Jedziemy? -pyta cicho.Kiwam głową zgadzając się.Piszę kartkę dla Rafała i wychodzę, mając ogromną nadzieję, ze wszystko za chwilę się wyjaśni.

__________

I jak, Moi Kochani? :*
Podoba się? :)

PS: Nie zapominajcie o konkursie! ♥

4 komentarze: