Czytasz = Komentujesz

Czytasz moje opowiadanie? :)
Zostaw komentarz - to mnie bardzo motywuje do dalszego pisania i wiem, że mam dla kogo to robić.
Piszcie co sądzicie o rozdziałach, postaciach, historii.
Po prostu wyraźcie swoje opinie. :* ♥



sobota, 24 października 2015

Rozdział 26.

  Siadam na kanapie.Zakrywam twarz dłońmi.Te SMS-y zaczynają mnie powoli dołować.Do tej pory nie przejmowałam się nimi aż tak bardzo, ale ile można? Powoli ogarnia mnie lęk i to o własne życie. Kto je wysyła? Dlaczego? O co chodzi? Przez chwilę się zastanawiam i nawet wpadam na kilka pomysłów.Czekam na Natea aby z nim o tym porozmawiać.
Wraca po kilku minutach z pudełkiem pizzy w ręce.Szybko orientuje się, ze coś jest nie tak.
-W porządku? -pyta kładąc pudełko na stoliku przede mną.
-Dostałam kolejnego SMSa. -odpowiadam podając mu telefon.Przez chwilę patrzy się w wyświetlacz po czym, wydaje z siebie jeden jedyny komentarz do tego wszystkiego:
-Kurwa. -właśnie tak brzmiący.Przeczesuje dłonią włosy.Próbuje się kilka razy połączyć z nadawcą ale bezskutecznie.
-Wiesz, tak sobie pomyślałam, ze to może jakaś twoja była.. -to byłoby logiczne.Może nadal ktoś coś do niego czuje?
-Nie, jestem pewien na 100%, to żadna z moich byłych.
-Skąd taka pewność? -pytam zdziwiona.
-Jestem tym typem faceta, do którego się nie wraca. -odpowiada tak po prostu wzruszając ramionami.
-To może ktoś, dla kogo jesteś konkurencją? Może chcą cię zmusić do zamknięcia działalności?
-Nie.Kiedyś może zobaczysz, jak załatwiamy spory z konkurencją.. -uśmiecha się do mnie.Wzdycham.
-W takim razie nie wiem.Nie masz żadnego pomysłu, kto by to mógł być?
-Zero, żaden z ludzi, których znam nie załatwia spraw w ten sposób.. -wychodzi do kuchni.Zostawia mnie samą.Ot tak.Wraca po dwóch, może trzech minutach z szampanem i lampkami w ręce.Mamy jakiś powód do świętowania, czy coś pominęłam? Bo chyba kurwa właśnie mi ktoś grozi, chociaż.. może to właśnie jest powód? HURA!!! Nareszcie mam swojego wroga! Napijmy się! Taaa.. O co chodzi? To pytanie będzie mnie prześladować już do końca życia chyba.
-Okłamujesz mnie.Ty coś kręcisz. -mówię najspokojniej jak tylko potrafię.
-Jaki miałbym w tym interes? -pyta zdziwiony.
-Może zleciłeś komuś wysyłanie tych SMS-ów, żeby mnie nastraszyć, co? Jeśli tak, to ci się udało i możesz już całą akcję odwołać.Jestem zajebiście przerażona.
-Dlaczego miałbym cię straszyć? -Nate ignoruje moją narastającą wściekłość.Siada obok mnie na kanapie. -Mam dużo więcej na głowie, niż wymyślanie gróźb do wysłania mojej żonie, wierz mi lub nie.Jak tam sobie chcesz..
-Przepraszam, to głupie ale zaczyna mnie to wszystko przerastać..
-Jak się dowiedziałem już wcześniej o tych SMS-ach to próbowałem ustalić, kto je wysyła. Niestety, bez żadnych rezultatów.
-Nate, to musi być ktoś, komu na tobie zależy i to bardzo, skoro chce się mnie pozbyć ot tak.
-Nie ma takiej osoby.No bo chyba nie moi rodzice?Na co by im to było? -otwiera szampana i nalewa nam do lampek.
-Nie, rodzice na pewno nie.. -kręcę głową. -Ale może ktoś z rodziny?
-Nina, nikt nie miałby w tym żadnego interesu.
-Może nie musi mieć.. -Nate znowu przeczesuje włosy dłonią.
-Zmienimy ci numer telefonu na początek i będziemy czekać.
-A jak to nie wystarczy?
-To znajdę tego skurwysyna i się nim zajmę.Wiesz mi, będzie żałował każdej jebanej literki jaką do ciebie wystukał. -śmieje się i podaje mi lampkę szampana. Biorę solidnego łyka chociaż nie przepadam za szampanem.Rozmowy z moim mężem są strasznie trudne.
Dziwne, ze wcześniej nie przyszło mi do głowy, aby zmienić numer telefonu.Może gdybym to zrobiła to oszczędziłabym sobie tych kilku wiadomości więcej?

 Nie poruszaliśmy więcej tematu wiadomości.Oglądnęliśmy jakąś komedię zajadając się pizzą z kurczakiem i kukurydzą oraz popijając wszystko szampanem, od którego zaczyna mi się robić niedobrze.
-Pójdę sobie po coś innego do picia. -wstaję z kanapy i udaję się do kuchni.Na blacie jest karton soku pomarańczowego.Muszę jeszcze znaleźć szklankę.
-Nate!
-Co?!
-Gdzie są szklanki?!
-Górna półka!! -toś pomógł.Przewracam oczami.Przeszukuję każdą górną półkę, aż w końcu trafiam na to czego szukałam.Nalewam sobie soku i wracam na kanapę.


 To ja pierwsza biorę kąpiel, jakże cudowną,relaksacyjną i pełną piany.Niby wszystko w porządku, tylko zapominam wziąć ze sobą pidżamy.Wychodzę więc z łazienki owinięta ręcznikiem.Jestem pewna, ze kładłam swoją pidżamę na łóżku ale jej tam nie ma.
-Czekasz na mnie? -w drzwiach stoi Nate, wyraźnie cieszący się widokiem.
-Czekam na pidżamę. Nie widziałeś jej może?
-Może tak może nie.. -opiera się o futrynę drzwi i krzyżuje ręce.
-Nate! -piorunuję go wzrokiem. -Specjalnie to zrobiłeś, tak?
-Mogłaś mnie zaprosić do wspólnej kąpieli,wtedy nic by się nie stało twojej przyjaciółce..-uśmiecha się.
-Oddaj mi ją!
-Nie mam zamiaru..
-Nate! -on jednak zmierza już w kierunku łazienki. -Co ty robisz?!
-Poczekaj na mnie słońce.Pięć minut i wracam. -posyła mi oczko i znika za drzwiami.Owijam się ciaśniej ręcznikiem, robi mi się zimno.Próbuję otworzyć drzwi do garderoby.Są zamknięte! Co za dupek!
Trudno.Zrzucam z siebie ręcznik i wchodzę pod kołdrę.Wiem co planuje ale tego nie dostanie.Będzie mnie musiał błagać żebym mu chociaż buziaka dała..

Po kilku minutach wychodzi z łazienki, nago.Jakby nigdy nic wchodzi pod kołdrę.Jestem odwrócona do niego plecami i nie mam zamiaru się odwracać.Poprawia mi włosy i muska palcem szyję.Czuję jego miętowy oddech.Jego palec wędruje niżej między moje piersi.Chwytam go tak, by nie wędrował już dalej.
-Ejj.. -najwyraźniej nie podoba mu się to.Obraca mnie tak, ze leżę teraz na plecach.Z biustem na wierzchu.Podciągam kołdrę zakrywając go.
-Co robisz? -pyta zdziwiony.
-Chcę iść spać. -odpowiadam spoglądając na niego. -A ty, co robisz?
-Chcę się z tobą bzykać. -odpowiada pewny siebie.Nie podoba mi się to słowo, jest strasznie chamowate, takie bez szacunku.
-To się bzykaj z kołdrą, ja nie mam ochoty.. -znowu odwracam się do niego plecami.
-Co ci się stało? -nie odpowiadam. -Nina.. -z każdym jego kolejnym słowem zaczynam się coraz bardziej denerwować. -Nina do cholery!
-Tak? -odwracam się spokojnie patrząc na niego.
-O co ci chodzi? -i znowu te jego oczy..Przez chwilę mam ochotę ustąpić i dać mu to czego chce,tylko, ze ja tego nie chcę.
-Już ci powiedziałam, chcę iść spać..
-Tak, to już wiem.Ja też ci powiedziałem, czego chcę..-och no proszę.Książę zażądał i ma to dostać, wolne żarty.
-I co w związku z tym?
-Jak to co? Zabawimy się a później pójdziemy spać, proste. -nie mogę się powstrzymać i zaczynam chichotać.
-Przykro mi Nate. Nic z tego. -mam nadzieję, ze to już ostatni raz na dzisiaj, kiedy odwracam się do niego plecami.
-Sama mnie teraz prowokujesz..
-Do czego? -pytam nie odwracając się.
-Będę na ciebie zły..
-Czy to ma być jakaś groźba, tak?! -no chyba cię popierdoliło chłopczyku.Niemal wyskakuję z łóżka na równe nogi. -Mam ci dać dupy bo ci się zachciało?!
-Nina.. -nie mam ochoty patrzeć na niego nawet minuty dłużej.Schodzę na dół, prześpię się w sypialni dla gości.
Wchodzę pod kołdrę i nie wytrzymuję.Wybucham płaczem.Jak on tak może? Co on sobie w ogóle myśli? Kim ja dla niego jestem?


 Nie mam pojęcia ile już tak płaczę do poduszki.Słyszę jak otwierają się drzwi.Jest ciemno więc go nie widzę, nie zapala światła.Podchodzi do łóżka i siada tuż przy mnie.Jest w spodniach od pidżamy, czuję ich materiał przy ręce.Wstrzymuję oddech, co jeśli jest teraz naprawdę wkurwiony na mnie? Zrobi mi coś?
-Przepraszam.. -szepcze. -Nie chciałem.. Nie wiem co ci mam powiedzieć..Nie bój się mnie, dobrze?
-Jak mam się nie bać? -ledwo jestem w stanie mówić przez łzy. -Co ty sobie myślałeś?
-Nina..Ja.. -nie mówi nic więcej, bo nie wie co powiedzieć.Ja na szczęście wiem, co mam mu do powiedzenia.
-Dostaję groźby nie wiadomo od jak bardzo popierdolonej osoby a ty mi odwalasz takie coś? Wiesz jak się teraz czuję?
-Nina..
-Jak dziwka, kurwa,która jest tylko do jednego: bzykania i nic więcej, bo to mój zawód, nie?
-Nie mów tak..
-A jak mam to inaczej rozumieć?
-Ja nie wiem.. Nie wiem, dlaczego to zrobiłem..O co mi chodziło.. Nina, ja naprawdę nie chciałem tego.
-Jakbyś nie chciał to byś tego nie robił. Nate, nie jesteś już dzieckiem, wiesz co robisz..
-Nina proszę.. Przestań..
-O co mnie prosisz? Znowu chcesz się bzykać, czy już może teraz kochać na przeprosiny?
-Nie! Nie chcę żebyś tu spała..Chodź na górę..
-Nie.Prześpię się tutaj, a ty pójdziesz spać do siebie.
-Ale..Ja nie chcę żebyś tutaj spała..
-Dlaczego?
-Bo nie chcę spać bez ciebie.. Proszę chodź na górę.. Przepraszam cię ale nie rób mi tego..
-Ale czego mam ci nie robić? Nate nie wiem o co ci chodzi, czemu nie chcesz mnie zostawić w spokoju?Chcę iść spać..
-Ja też chcę iść spać.. Ale nie będę mógł bez ciebie..
-Nie rozumiem..
-Nina.. Chodź tam ze mną..
-Nie.Idź sam. -podjęłam już decyzję.Tej nocy na pewno z nim nie spędzę. Nie po tym, co zrobił. -Dobranoc.
-Nie będzie dobra.. -słyszę jak wzdycha i wychodzi z pokoju.Poprawiam kołdrę i orientuję się, ze coś na niej leży.Moja pidżama!


 Nie wiem dlaczego ale zżerają mnie wyrzuty sumienia i nie mogę zasnąć. Mnie! A to przecież wszystko jego wina! Wstaję i wychodzę z pokoju.Zapalam światło na korytarzu i idę po schodach na górę.Słyszę głos.Głos Natea. Nie śpi?
Wchodzę po cichu do sypialni i zapalam światło.Prawie dostaję zawału. Nate strasznie się szarpie, kopie nogami i krzyczy.Na dodatek ON ŚPI!
-Nie rób tego! -stoję jak zamurowana. Nie potrafię (a może nie chcę) się ruszyć. -Zostaw mnie!! -pierwszy raz w życiu widzę takie zachowanie podczas snu i kompletnie nie wiem co mam robić.W ogóle powinnam coś zrobić? Po chwili następuje cisza. Nate przestaje się ruszać. To jeszcze bardziej mnie przeraża.
-Nate.. -mówię cicho.Podchodzę powoli do łóżka. -Nate.. -odzywam się troszkę głośniej.Mruży oczy.Światło go oślepia.
-Co? Stało się coś? -pyta zaspany.Przeciera oczy.
-Ty mi powiedz.Śniło ci się coś?
-Nie, dlaczego? O co ci chodzi? -siada na łóżku.On nic nie wie.Ja pierdole o co tutaj chodzi?
-Krzyczałeś,wierciłeś się.Jakby cię ktoś atakował czy coś..
-Nie pamiętam, żeby mnie ktoś atakował.To pewnie z tej złości. -siadam obok niego.Jestem nadal strasznie przerażona i zdezorientowana.
-Dlatego chciałeś, żebym z tobą spała?
-Yhym.
-Czyli masz świadomość tego co się stało?
-Nie pamiętam tego, jeśli o to ci chodzi ale zdawałem sobie sprawę, ze może do tego dojść.Jak jestem mega wkurwiony albo zdołowany to czasami tak jest.Ale podobno rzadko..Sam nie wiem..
-Kiedy ostatni raz miałeś taki "atak"?
-Osiem może dziewięć miesięcy temu.. -wzrusza ramionami.
-Leczysz się?
-Byłem u psychiatry ale powiedział, że nie trzeba tego leczyć.
-Co? Jak to nie trzeba?
-Bo to rzadko mi się zdarza.
-Ale się zdarza..
-Nic na to nie poradzę.Nina.Wiem, jesteś teraz potwornie przerażona i to tylko z mojej winy.Jakbym się tak dzisiaj nie zachował to oszczędzilibyśmy sobie tych dodatkowych problemów.. Przyniosę ci szklankę wody. -wstaje z łóżka i wychodzi z sypialni.Ja pierdole.Jestem w jednym wielkim domu wariatów.Zastanawiam się, czy ktoś ma niezły ubaw oglądając moje życie teraz.Pewnie pęka ze śmiechu, a ja ze strachu.



 Położyliśmy się spać.Razem.Powiem więcej,musiałam chwycić go za rękę, tak potwornie się bałam.Mam nadzieję, że nic się nie wydarzy i resztę nocy spędzimy cali i zdrowi bez żadnych dodatkowych atrakcji.


Co chwilę świecili i gasili te światła. Dopiero o 4:07 zgasły na dobre.Co oni tam robią? Co ta szmata tam z nim robi? Spoglądam na zdjęcia na moich kolanach. Nate wysiadający z samochodu, Nate pod szkołą tej suki,Nate z nią w restauracji,Nate jadący do ślubu,Nate i ta kurwa na nocy poślubnej,Nate i ona stojący w korku.Mało brakowało a już wtedy by jej nie było.Przeżyła.Szmata.
Aż wreszcie zdjęcie z dzisiaj. Nate odbierający pizzę od dostawcy.MÓJ NATE. Jest taki piękny, uśmiechnięty.Tylko coś w jego oczach się zmieniło ale to nic, nadal go kocham.On mnie też, tylko muszę mu o tym przypomnieć.Znowu będziemy razem.Nikt nas już nie rozdzieli, nie pozbędą się mnie.Nie pozwolę im na to.Jeszcze mi zapłacą za te lata samotności, rozłąki.Myśleli, ze zapomnę? Skurwysyny.Wybiję co do jednego.A misio znowu będzie mój.Jeszcze tylko troszkę.
Obiecuję.


___
I jak Moi Kochani?
Podoba się? :*
Jak myślicie o co chodzi? Co jest grane? :)

sobota, 17 października 2015

Rozdział 25.

  Budzę się o 10:00.nie mam ochoty jeszcze wstać z łóżka, więc obracam się na bok.Patrzę na Natea, leży na brzuchu, jedną rękę ma nad głową, drugą swobodnie położoną obok siebie.Włosy delikatnie opadają mu na czoło.Śpi. Muszę przyznać, że jest to całkiem słodki widok.
Niestety, wczorajsze wydarzenia nie dają mi spokoju.Nie mam żadnej wiedzy na temat, tego co się dzieję.I ta świadomość braku informacji zmusza mnie do odnalezienia odpowiedzi.Zrobię to, prędzej czy później odnajdę wszystkie puzzle i ułożę je w jedna całość.Tylko jak?
Przez chwilę myślę na tym, że może powinnam porozmawiać, tak na spokojnie z Natem ale pewnie nic z tego nie wyniknie, prócz kolejnej kłótni.A po co mi to? Wczoraj widziałam do czego jest zdolny. gdy się zdenerwuje.Takie zachowanie chyba musi być czymś spowodowane, czymś z przeszłości? Przecież ta złość,wściekłość w jego oczach- nie jest normalna.Może po prostu jest wybuchowy? Czy człowiek może być aż tak agresywny? Nie wiem. Z jednej strony potrafi być taki normalny, śmiać się, wygłupiać. Z drugiej.. boję się go. Tego co mógłby mi zrobić gdyby tylko zechciał. A co jeśli kiedyś zechce?

 Mruży oczy.Powoli je otwiera.Widzę grymas na jego twarzy i już wiem, co mu dolega.
-Boli główka? -pytam poprawiając mu włosy.
-Yhymm.. -mruczy. Zupełnie jak jakiś kot.Chwyta mnie za rękę i ciągnąć, przysuwa do siebie.Kładzie głowę na moich piersiach.
-Czy ty mnie wczoraj upiłaś? -pyta cicho.
-Sam to zrobiłeś.Nawet nie próbowałam ci pomóc. -śmieję się.On także się uśmiecha.Czuję to.
-Opowiadałem ci coś wczoraj?
-To znaczy?
-Zwykle jak za dużo wypiję, to strasznie kłapię dziobem.
-Próbowałeś mnie namówić na mały numerek, ale się nie dałam. -podnosi głowę, spogląda na mnie z tym swoim uśmieszkiem na ustach.
-Nic więcej nie mówiłem? -pyta patrząc mi w oczy.Czyżby pamiętał naszą wczorajszą rozmowę? Mam nadzieję, że nie.
-Nie. Tylko marudziłeś i tyle. -wzruszam ramionami.
-Hmm... -jego twarz z powrotem ląduje na moich piersiach.Wodzi palcem po koronce biustonosza. -I mówisz, że się nie zgodziłaś na mały numerek, tak?
-Aha.
-Dlaczego?
-Byłeś pijany.Nic byś nie pamiętał, mógłbyś się poczuć wykorzystanym. -śmieje się.Kurcze, lubię ten śmiech.
-Teraz nie jestem pijany, wszystko zapamiętam i uwierz mi na słowo, nie poczuję się wykorzystanym.
-To jest propozycja? A co z twoim bólem głowy?
-Podobno seks to idealny środek przeciwbólowy..
-Ohh doprawdy?
-Tak słyszałem.Możemy to sprawdzić. -nie czeka na moją odpowiedź.Jego usta przygniatają moje.Nasze języki się spotykają.Zdejmuje mi stanik.Jego gorące dłonie natychmiast zaczynają zajmować się piersiami.
Gorąco mi.Odchylam głowę, przerywam nasze pocałunki.Oddycham ciężko. Nate muska moją szyję, delikatnie zagryza ucho.Następnie przechodzi do całowania, ssania moich sutków.Nie mogę się powstrzymać i zaczynam jęczeć.Robię się taka mokra.Czuję jak jego ręka wędruje w dół -do majtek.Pozbawia mnie ostatniej części garderoby.Rozsuwa moje uda i zatapia we mnie palec.Jego język nie przestaje bawić się sutkami.
-Ahh.. -to takie przyjemne uczucie. Nate dokłada jeszcze jednego palca i powoli bada moje wnętrze.Robię się jeszcze bardziej mokra.
-Chcę zobaczyć jak osiągasz rozkosz.. -mruczy mi do ucha.
-Ohh.. -wiem, że już blisko, on także to wie.Kwestia kilka idealnych ruchów jego palców i dochodzę.Błogie uczucie.
Widzę, jak Nate sięga do szuflady i wyjmuje prezerwatywy.Wchodzi we mnie silnie i pewnie.I zaczynam od nowa.Wdech..wydech. Ahh..jest tak głęboko we mnie.Porusza się coraz szybciej i mocniej.I znowu to uczucie.Spadam w dół.Nie mogę się powstrzymać i wykrzykuję jego imię.Widzę uśmiech na jego twarzy.Wykonuje jeszcze kilka pchnięć i sam dochodzi, opadając na mnie.Nasze dwa spocone ciała,przyśpieszone oddechy i mocno bijące serca -to wszystko co teraz czujemy.A.. no i jeszcze ta przyjemność.Jak mogłabym zapomnieć..

 Wstałam pierwsza i poszłam wziąć prysznic.Tego teraz potrzebowałam -gorącej wody spływającej po moim ciele i zapachu żelu unoszącego się w kabinie.Właśnie myłam włosy, kiedy poczułam na swoim ciele czyjąś dłoń. Nate. Nawet nie wiem kiedy znalazł się tuż obok mnie.Objął mnie w talii, przytulił się.Tak po prostu.
-Wszystko w porządku? -pytam cicho.
-Yhym.. -podnosi głowę i spogląda na mnie, delikatnie się uśmiecha.Coś jest jednak nie tak, ja to czuję.A on nie chce mi o tym powiedzieć.Sięga po żel i podaje mi go.Nic nie musi mówić, wiem o co mu chodzi.Wyciskam troszkę żelu na swoje dłonie i dotykam jego klatki piersiowej, ramion -myję go.Dotyka czołem mojego czoła.
-Wiesz.. -szepcze. -Chciałbym żeby nam się udało. -spoglądam mu w oczy.Nic nie jestem w stanie z nich odczytać.
-Ja też bym tego chciała. -odpowiadam.Spłukuje z siebie żel i wychodzi z pod prysznica, nic więcej nie mówi.Zostawia mnie w osłupieniu pod strumieniem wody.Matko, ależ ten człowiek jest dziwny.Mimo wszystko się uśmiecham.Dobrze się zapowiada ten dzień.Musi być dobry.


 Ubrałam się i zeszłam na dół do kuchni. Nate już w niej był,szykował nam śniadanie/obiad,sama nie wiem.W każdym bądź razie były to tosty.Zjedliśmy je w milczeniu.Nic nie mówiliśmy.I pierwszy raz mi się to podobało.On mi się podobał.

-Możemy już wracać. -odezwał się dopiero, kiedy myłam naczynia.
-Tak? -czyżbyś odczytał SMSa?
-Jeśli chcesz, oczywiście. -poprawia dłonią włosy.
-A ty już chcesz wracać? -pytam cicho.Patrzy na mnie przez chwilę, jakby próbował mnie wyczuć, moje nastawienie do tej sytuacji.
-Tak, chciałbym ci pokazać nasz dom.
-Nasz dom? -marszczę brwi.Próbuję coś zrozumieć, może przypomnieć sobie.Czy rozmawialiśmy w ogóle na ten temat? Gdzie będziemy mieszkać?
-Kiedyś był tylko mój ale teraz już jest nasz..
-Czyli ten, w którym mieszkałeś jak odszedłeś od rodziców i zanim do nich wróciłeś, przeze mnie? -muszę się upewnić, czy dobrze myślę.
-Tak, właśnie ten. -uśmiecha się. -To jak, pakujemy się?
-Jasne. -uśmiecham się.




 Postanowiliśmy najpierw pojechać do mojego domu.Byłego domu?Jak się na to mówi, kiedy się już gdzieś indziej mieszka, ale wcześniej się mieszkało tutaj?Ehh.. w każdym bądź razie, dzwonię do Rafała, żeby się dowiedzieć, czy jest w pracy, czy może ma dzisiaj wolne.
-Coś długo się nie odzywałaś księżniczko.-tym właśnie zdaniem odbiera telefon.
-Mogę powiedzieć to samo tobie. -śmieję się. Tęskniłam za nim, teraz to dopiero do mnie dociera.Brakowało mi go.Mojego starszego braciszka.
-No to jak tam się miewasz?
-Dobrze.Właśnie wracamy.Jesteś w domu?
-Tak.
-Wpadnę po kilka rzeczy.. -Nate spogląda na mnie.Troszkę bałam się poruszać ten temat z Rafałem, wiem, ze jeszcze nie jest gotowy na moją wyprowadzkę, zastanawiam się, czy ja sama jestem na nią gotowa, ale postanowiliśmy z Natem spróbować.W końcu musiał nadejść ten dzień.Każde normalne małżeństwo tak robi.Mieszka razem.Tylko, czy my jesteśmy NORMALNYM małżeństwem?
-Wpadniesz po kilka rzeczy, tak? -Rafał powtarza za mną, chyba próbuje sobie to przyswoić. -A gdzie będziecie teraz mieszkać?
-U Natea.
-Z jego rodzicami, tak?
-Nie, Nate ma swoje własne mieszkanie.
-Dom. -Nate znowu na mnie spogląda zza kierownicy.
-Co? -skupiam się teraz na nim, a nie na tym co mówi do mnie Rafał.
-Mam dom, nie mieszkanie. -odpowiada uśmiechając się.
-Aha. -znowu przykładam telefon do ucha. -Ma dom, nie mieszkanie.
-A co to kurwa za różnica? -Rafał jest chyba troszkę w złym nastroju.Od razu to wyczuwam.
-No jest.Jakby jej nie było, nie pooprawiałabym się.
-Ehh..
-Słuchaj, będziemy w domu za jakieś dwie godzinki.Nigdzie się nie wybieraj.
-Spokojna głowa, będę na was czekać razem z konfetti, które już nawet bardzo dobrze wiem, gdzie mu wsadzę.
-Oj Rafał, znowu zaczynasz. -przewracam oczami.Słyszę jak się śmieje.
-Nigdy drania nie polubię.
-Polubisz.
-Nie ma takiej opcji.
-Pomogę ci w tym.
-Nie dasz rady.
-Zobaczymy.
-Nie masz szans.
-Dam radę.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Rafał!
-Sama zaczęłaś..


 -No nareszcie! -Rafał otwiera nam drzwi i od razu ląduję w niedźwiedzim uścisku. -Co wyście tam tak długo robili?
-Właściwie to nic.. -Nate pokazuje mi minę, która wyraża zarówno zdziwienie jak i ulgę, że nic nie powiedziałam.Śmieję się.Chłopcy witają się zwykłym uściskiem dłoni, chociaż to i tak dużo jak na nich.

Spędziliśmy w domu dobre 4 godziny, rozmawialiśmy, śmialiśmy się.I wydaje mi się, że Rafał na moment zapomniał o tym całym nie lubieniu Natea. Zabrałam ze sobą Penelopę.Na szczęście Rafał nie zapomniał jej karmić, czego się troszkę obawiałam.Kilka ubrań także spakowałam.

Ruszyliśmy do naszego nowego domu! Byłam tym niesamowicie przejęta.Co chwile wymyślając, jak on może wyglądać.


 Niesamowita willa!Tylko tyle mogłam na sam widok pomyśleć.Jest chyba dwa razy większa od domu jego rodziców!Brama wjazdowa otwiera się na kod, następnie jedziemy przez ogromny ogród, z mnóstwem drzew, krzewów, kwiatów, wszystkiego! Podjeżdżamy pod dom. Nate otwiera drzwi i wchodzimy do środka.Opada mi szczęka.Niemal słyszę jej dźwięk uderzający o tą, jakże śliczną podłogę, wykonaną z ciemnego dębu!Na samym środku stoi ogromna biała sofa, dwa fotele, kominek(mamy kominek!)plazma i stolik.Schody na piętro znajdują się bardziej z boku, są również jasne i wyglądają jakby latały,unoszą się w powietrzu.Po prawej stronie jest kuchnia, również strasznie ogromna i także urządzona w dwóch kolorach: czarnym i białym.Na parterze jest i łazienka (jak się dowiaduję od Natea, przeznaczona głównie dla gości) tutaj oprócz bieli i czerni zauważam także momentami kolor niebieski, jak np niebieskie ręczniki.Znajdują się w tej części domu również, dwie sypialnie, także gościnne.
Na piętrze jest drugi salon, wyglądem bardzo przypomina ten na dole ale tutaj jest również ogromny fortepian.
-Grasz?
-Coś tam brzdąkam. -aha, jasne.Norma wśród psychopatów,dilerów narkotyków i hakerów.Oni zawsze na czymś "brzdąkają".
Nasza sypialnia jest ogromna i co więcej, nie jest czarno biała! To znaczy jest biała i podłoga jest wykonana z ciemnego brązu, ale przeważa w niej kolor niebieski.Pościel i prześcieradło oraz poduszki są niebieskie. Jedna ściana, zaraz za łóżkiem jest także niebieska, znajduje się na niej ogromny biały napis: DOPÓKI WALCZYSZ, JESTEŚ ZWYCIĘZCĄ! Jest tutaj także kominek.Dwa duże fotele, stoliczek, wszystko w stylu minimalistycznym ale dającym taki prześliczny efekt.Jest tutaj jasno, za sprawą dużych okien, przez co pomieszczenie wydaje się jeszcze większe.Dwoje drzwi prowadzą kolejno do ogromnej garderoby, z mnóstwem ubrań (nawet nie wiedziałam, ze ma ich aż tyle!), lecz druga połowa pokoju jest pusta, zrobił miejsce na moje rzeczy, będę musiała je czymś wypełnić.Następne prowadzą do łazienki z dużymi białymi marmurowymi płytkami, niesamowicie wielką wanną, prysznicem, dwoma umywalkami no i ubikacją.Wszystko jest właściwie białe, oprócz niewielkich ciemno niebieskich dodatków takich jak ręczniki, mydelniczki itp.
Całość robi naprawdę piorunujące wrażenie!
-To jeszcze nie wszystko. -śmieje się na widok mojej miny.
No oczywiście, ze nie wszystko.W domu Natea jest również siłownia,sauna,kryty basen i biblioteka.Po co wychodzić z domu? Chyba tylko na zakupy, chociaż można je równie dobrze zrobić przez internet.
-Wow! -nic więcej nie jestem w stanie wykrztusić z siebie.Co jak co, ale tego się nie spodziewałam.
-Mam także zamontowane ukryte głośniki, przez co możemy sobie słuchać muzyki w każdym pomieszczeniu, idealnie się sprawdza na imprezie. Aha no i w garażu spokojnie zmieści się sześć samochodów. -nie wiem, czy się przechwala czy tak po prostu chce żebym wszystko wiedziała.
-Lubisz kolor niebieski. -stwierdzam. Ciężko nie zauważyć.
-Taa..Sam nie wiem dlaczego. -wzrusza ramionami. -To jak? Głodna? Zamówić nam coś?
-Jasne. Co tylko chcesz, dostosuję się. -uśmiecha się i wyjmuje telefon.



-Słuchaj..Tak się zastanawiałam. -siadam na kanapie w salonie numer jeden(czyli tym dolnym)podczas gdy Nate zapala w kominku.
-No?
-Gdzie mam umieścić Penelopę? -tak, to jedyne pytanie jakie mi teraz przyszło do głowy.Słyszę jak się śmieje.
-No są tutaj jeszcze dwie sypialnie.Spokojnie możesz je wykorzystać.
-Serio? Mam umieścić świnkę morską w specjalnie do tego przeznaczonej sypialni? Może jeszcze z klatki ją wypuszczę i niech sobie biega po domku? Nate..
-Jak chcesz.Musielibyśmy wtedy uważać, żeby jej nie przydeptać..
-Mówię poważnie.
-Spokojnie. Coś wymyślimy.Gdzieś ją wciśniemy... -przerywa nam dzwonek w telefonie Natea. -Kolacja przyjechała! -uśmiecha się i wychodzi.Także się uśmiecham, ale tylko przez chwilkę, dopóki nie dostaję kolejnego SMSa:
WKROCZYŁAŚ NA ZŁE TERYTORIUM SZMATO.MASZ DWA WYJŚCIA ALBO SIĘ SAMA USUNIESZ ALBO JA TO ZROBIĘ ZA CIEBIE!! TWÓJ WYBÓR. 

__________

I jak Moi Kochani?
Podoba się? :)

niedziela, 4 października 2015

Mała prośba.

Moi Kochani :*

Mam do was maluteńką prośbę, myślę, iż nie jest ona trudna i nie zabierze Wam dużo czasu.
Mam świadomość tego, ilu z Was codziennie odwiedza mojego bloga, niestety, to nie pokrywa się z liczbą komentarzy, których jest maluteńko.
Chciałabym, abyście po przeczytaniu każdego rozdziału zostawiali, chociażby króciusieńkie zdanie, czy podobał Wam się rozdział.Możecie nawet się rozpisać,opowiedzcie jak trafiliście na bloga, co sądzicie o bohaterach itp.
To naprawdę uszczęśliwia, kiedy dzielicie się ze mną wrażeniami.Ja pisząc nie odczuwam tego tak bardzo jak wy, ponieważ ja mniej więcej wiem, co się później wydarzy.Także każdy, bez względu na ilość słów, komentarz jest dla mnie niesamowicie ważny.
WY -moi czytelnicy, jesteście dla mnie ważni.
Można komentować anonimowo, jeśli ktoś nie posiada konta, jest taka możliwość, wykorzystajcie to. 
Liczę na Was. 
Pozdrawiam Cieplutko :*


PS: Pojawienie się następnego rozdziału najprawdopodobniej nastąpi: 11.10.15r :)