Wraca po kilku minutach z pudełkiem pizzy w ręce.Szybko orientuje się, ze coś jest nie tak.
-W porządku? -pyta kładąc pudełko na stoliku przede mną.
-Dostałam kolejnego SMSa. -odpowiadam podając mu telefon.Przez chwilę patrzy się w wyświetlacz po czym, wydaje z siebie jeden jedyny komentarz do tego wszystkiego:
-Kurwa. -właśnie tak brzmiący.Przeczesuje dłonią włosy.Próbuje się kilka razy połączyć z nadawcą ale bezskutecznie.
-Wiesz, tak sobie pomyślałam, ze to może jakaś twoja była.. -to byłoby logiczne.Może nadal ktoś coś do niego czuje?
-Nie, jestem pewien na 100%, to żadna z moich byłych.
-Skąd taka pewność? -pytam zdziwiona.
-Jestem tym typem faceta, do którego się nie wraca. -odpowiada tak po prostu wzruszając ramionami.
-To może ktoś, dla kogo jesteś konkurencją? Może chcą cię zmusić do zamknięcia działalności?
-Nie.Kiedyś może zobaczysz, jak załatwiamy spory z konkurencją.. -uśmiecha się do mnie.Wzdycham.
-W takim razie nie wiem.Nie masz żadnego pomysłu, kto by to mógł być?
-Zero, żaden z ludzi, których znam nie załatwia spraw w ten sposób.. -wychodzi do kuchni.Zostawia mnie samą.Ot tak.Wraca po dwóch, może trzech minutach z szampanem i lampkami w ręce.Mamy jakiś powód do świętowania, czy coś pominęłam? Bo chyba kurwa właśnie mi ktoś grozi, chociaż.. może to właśnie jest powód? HURA!!! Nareszcie mam swojego wroga! Napijmy się! Taaa.. O co chodzi? To pytanie będzie mnie prześladować już do końca życia chyba.
-Okłamujesz mnie.Ty coś kręcisz. -mówię najspokojniej jak tylko potrafię.
-Jaki miałbym w tym interes? -pyta zdziwiony.
-Może zleciłeś komuś wysyłanie tych SMS-ów, żeby mnie nastraszyć, co? Jeśli tak, to ci się udało i możesz już całą akcję odwołać.Jestem zajebiście przerażona.
-Dlaczego miałbym cię straszyć? -Nate ignoruje moją narastającą wściekłość.Siada obok mnie na kanapie. -Mam dużo więcej na głowie, niż wymyślanie gróźb do wysłania mojej żonie, wierz mi lub nie.Jak tam sobie chcesz..
-Przepraszam, to głupie ale zaczyna mnie to wszystko przerastać..
-Jak się dowiedziałem już wcześniej o tych SMS-ach to próbowałem ustalić, kto je wysyła. Niestety, bez żadnych rezultatów.
-Nate, to musi być ktoś, komu na tobie zależy i to bardzo, skoro chce się mnie pozbyć ot tak.
-Nie ma takiej osoby.No bo chyba nie moi rodzice?Na co by im to było? -otwiera szampana i nalewa nam do lampek.
-Nie, rodzice na pewno nie.. -kręcę głową. -Ale może ktoś z rodziny?
-Nina, nikt nie miałby w tym żadnego interesu.
-Może nie musi mieć.. -Nate znowu przeczesuje włosy dłonią.
-Zmienimy ci numer telefonu na początek i będziemy czekać.
-A jak to nie wystarczy?
-To znajdę tego skurwysyna i się nim zajmę.Wiesz mi, będzie żałował każdej jebanej literki jaką do ciebie wystukał. -śmieje się i podaje mi lampkę szampana. Biorę solidnego łyka chociaż nie przepadam za szampanem.Rozmowy z moim mężem są strasznie trudne.
Dziwne, ze wcześniej nie przyszło mi do głowy, aby zmienić numer telefonu.Może gdybym to zrobiła to oszczędziłabym sobie tych kilku wiadomości więcej?
Nie poruszaliśmy więcej tematu wiadomości.Oglądnęliśmy jakąś komedię zajadając się pizzą z kurczakiem i kukurydzą oraz popijając wszystko szampanem, od którego zaczyna mi się robić niedobrze.
-Pójdę sobie po coś innego do picia. -wstaję z kanapy i udaję się do kuchni.Na blacie jest karton soku pomarańczowego.Muszę jeszcze znaleźć szklankę.
-Nate!
-Co?!
-Gdzie są szklanki?!
-Górna półka!! -toś pomógł.Przewracam oczami.Przeszukuję każdą górną półkę, aż w końcu trafiam na to czego szukałam.Nalewam sobie soku i wracam na kanapę.
To ja pierwsza biorę kąpiel, jakże cudowną,relaksacyjną i pełną piany.Niby wszystko w porządku, tylko zapominam wziąć ze sobą pidżamy.Wychodzę więc z łazienki owinięta ręcznikiem.Jestem pewna, ze kładłam swoją pidżamę na łóżku ale jej tam nie ma.
-Czekasz na mnie? -w drzwiach stoi Nate, wyraźnie cieszący się widokiem.
-Czekam na pidżamę. Nie widziałeś jej może?
-Może tak może nie.. -opiera się o futrynę drzwi i krzyżuje ręce.
-Nate! -piorunuję go wzrokiem. -Specjalnie to zrobiłeś, tak?
-Mogłaś mnie zaprosić do wspólnej kąpieli,wtedy nic by się nie stało twojej przyjaciółce..-uśmiecha się.
-Oddaj mi ją!
-Nie mam zamiaru..
-Nate! -on jednak zmierza już w kierunku łazienki. -Co ty robisz?!
-Poczekaj na mnie słońce.Pięć minut i wracam. -posyła mi oczko i znika za drzwiami.Owijam się ciaśniej ręcznikiem, robi mi się zimno.Próbuję otworzyć drzwi do garderoby.Są zamknięte! Co za dupek!
Trudno.Zrzucam z siebie ręcznik i wchodzę pod kołdrę.Wiem co planuje ale tego nie dostanie.Będzie mnie musiał błagać żebym mu chociaż buziaka dała..
Po kilku minutach wychodzi z łazienki, nago.Jakby nigdy nic wchodzi pod kołdrę.Jestem odwrócona do niego plecami i nie mam zamiaru się odwracać.Poprawia mi włosy i muska palcem szyję.Czuję jego miętowy oddech.Jego palec wędruje niżej między moje piersi.Chwytam go tak, by nie wędrował już dalej.
-Ejj.. -najwyraźniej nie podoba mu się to.Obraca mnie tak, ze leżę teraz na plecach.Z biustem na wierzchu.Podciągam kołdrę zakrywając go.
-Co robisz? -pyta zdziwiony.
-Chcę iść spać. -odpowiadam spoglądając na niego. -A ty, co robisz?
-Chcę się z tobą bzykać. -odpowiada pewny siebie.Nie podoba mi się to słowo, jest strasznie chamowate, takie bez szacunku.
-To się bzykaj z kołdrą, ja nie mam ochoty.. -znowu odwracam się do niego plecami.
-Co ci się stało? -nie odpowiadam. -Nina.. -z każdym jego kolejnym słowem zaczynam się coraz bardziej denerwować. -Nina do cholery!
-Tak? -odwracam się spokojnie patrząc na niego.
-O co ci chodzi? -i znowu te jego oczy..Przez chwilę mam ochotę ustąpić i dać mu to czego chce,tylko, ze ja tego nie chcę.
-Już ci powiedziałam, chcę iść spać..
-Tak, to już wiem.Ja też ci powiedziałem, czego chcę..-och no proszę.Książę zażądał i ma to dostać, wolne żarty.
-I co w związku z tym?
-Jak to co? Zabawimy się a później pójdziemy spać, proste. -nie mogę się powstrzymać i zaczynam chichotać.
-Przykro mi Nate. Nic z tego. -mam nadzieję, ze to już ostatni raz na dzisiaj, kiedy odwracam się do niego plecami.
-Sama mnie teraz prowokujesz..
-Do czego? -pytam nie odwracając się.
-Będę na ciebie zły..
-Czy to ma być jakaś groźba, tak?! -no chyba cię popierdoliło chłopczyku.Niemal wyskakuję z łóżka na równe nogi. -Mam ci dać dupy bo ci się zachciało?!
-Nina.. -nie mam ochoty patrzeć na niego nawet minuty dłużej.Schodzę na dół, prześpię się w sypialni dla gości.
Wchodzę pod kołdrę i nie wytrzymuję.Wybucham płaczem.Jak on tak może? Co on sobie w ogóle myśli? Kim ja dla niego jestem?
Nie mam pojęcia ile już tak płaczę do poduszki.Słyszę jak otwierają się drzwi.Jest ciemno więc go nie widzę, nie zapala światła.Podchodzi do łóżka i siada tuż przy mnie.Jest w spodniach od pidżamy, czuję ich materiał przy ręce.Wstrzymuję oddech, co jeśli jest teraz naprawdę wkurwiony na mnie? Zrobi mi coś?
-Przepraszam.. -szepcze. -Nie chciałem.. Nie wiem co ci mam powiedzieć..Nie bój się mnie, dobrze?
-Jak mam się nie bać? -ledwo jestem w stanie mówić przez łzy. -Co ty sobie myślałeś?
-Nina..Ja.. -nie mówi nic więcej, bo nie wie co powiedzieć.Ja na szczęście wiem, co mam mu do powiedzenia.
-Dostaję groźby nie wiadomo od jak bardzo popierdolonej osoby a ty mi odwalasz takie coś? Wiesz jak się teraz czuję?
-Nina..
-Jak dziwka, kurwa,która jest tylko do jednego: bzykania i nic więcej, bo to mój zawód, nie?
-Nie mów tak..
-A jak mam to inaczej rozumieć?
-Ja nie wiem.. Nie wiem, dlaczego to zrobiłem..O co mi chodziło.. Nina, ja naprawdę nie chciałem tego.
-Jakbyś nie chciał to byś tego nie robił. Nate, nie jesteś już dzieckiem, wiesz co robisz..
-Nina proszę.. Przestań..
-O co mnie prosisz? Znowu chcesz się bzykać, czy już może teraz kochać na przeprosiny?
-Nie! Nie chcę żebyś tu spała..Chodź na górę..
-Nie.Prześpię się tutaj, a ty pójdziesz spać do siebie.
-Ale..Ja nie chcę żebyś tutaj spała..
-Dlaczego?
-Bo nie chcę spać bez ciebie.. Proszę chodź na górę.. Przepraszam cię ale nie rób mi tego..
-Ale czego mam ci nie robić? Nate nie wiem o co ci chodzi, czemu nie chcesz mnie zostawić w spokoju?Chcę iść spać..
-Ja też chcę iść spać.. Ale nie będę mógł bez ciebie..
-Nie rozumiem..
-Nina.. Chodź tam ze mną..
-Nie.Idź sam. -podjęłam już decyzję.Tej nocy na pewno z nim nie spędzę. Nie po tym, co zrobił. -Dobranoc.
-Nie będzie dobra.. -słyszę jak wzdycha i wychodzi z pokoju.Poprawiam kołdrę i orientuję się, ze coś na niej leży.Moja pidżama!
Nie wiem dlaczego ale zżerają mnie wyrzuty sumienia i nie mogę zasnąć. Mnie! A to przecież wszystko jego wina! Wstaję i wychodzę z pokoju.Zapalam światło na korytarzu i idę po schodach na górę.Słyszę głos.Głos Natea. Nie śpi?
Wchodzę po cichu do sypialni i zapalam światło.Prawie dostaję zawału. Nate strasznie się szarpie, kopie nogami i krzyczy.Na dodatek ON ŚPI!
-Nie rób tego! -stoję jak zamurowana. Nie potrafię (a może nie chcę) się ruszyć. -Zostaw mnie!! -pierwszy raz w życiu widzę takie zachowanie podczas snu i kompletnie nie wiem co mam robić.W ogóle powinnam coś zrobić? Po chwili następuje cisza. Nate przestaje się ruszać. To jeszcze bardziej mnie przeraża.
-Nate.. -mówię cicho.Podchodzę powoli do łóżka. -Nate.. -odzywam się troszkę głośniej.Mruży oczy.Światło go oślepia.
-Co? Stało się coś? -pyta zaspany.Przeciera oczy.
-Ty mi powiedz.Śniło ci się coś?
-Nie, dlaczego? O co ci chodzi? -siada na łóżku.On nic nie wie.Ja pierdole o co tutaj chodzi?
-Krzyczałeś,wierciłeś się.Jakby cię ktoś atakował czy coś..
-Nie pamiętam, żeby mnie ktoś atakował.To pewnie z tej złości. -siadam obok niego.Jestem nadal strasznie przerażona i zdezorientowana.
-Dlatego chciałeś, żebym z tobą spała?
-Yhym.
-Czyli masz świadomość tego co się stało?
-Nie pamiętam tego, jeśli o to ci chodzi ale zdawałem sobie sprawę, ze może do tego dojść.Jak jestem mega wkurwiony albo zdołowany to czasami tak jest.Ale podobno rzadko..Sam nie wiem..
-Kiedy ostatni raz miałeś taki "atak"?
-Osiem może dziewięć miesięcy temu.. -wzrusza ramionami.
-Leczysz się?
-Byłem u psychiatry ale powiedział, że nie trzeba tego leczyć.
-Co? Jak to nie trzeba?
-Bo to rzadko mi się zdarza.
-Ale się zdarza..
-Nic na to nie poradzę.Nina.Wiem, jesteś teraz potwornie przerażona i to tylko z mojej winy.Jakbym się tak dzisiaj nie zachował to oszczędzilibyśmy sobie tych dodatkowych problemów.. Przyniosę ci szklankę wody. -wstaje z łóżka i wychodzi z sypialni.Ja pierdole.Jestem w jednym wielkim domu wariatów.Zastanawiam się, czy ktoś ma niezły ubaw oglądając moje życie teraz.Pewnie pęka ze śmiechu, a ja ze strachu.
Położyliśmy się spać.Razem.Powiem więcej,musiałam chwycić go za rękę, tak potwornie się bałam.Mam nadzieję, że nic się nie wydarzy i resztę nocy spędzimy cali i zdrowi bez żadnych dodatkowych atrakcji.
Co chwilę świecili i gasili te światła. Dopiero o 4:07 zgasły na dobre.Co oni tam robią? Co ta szmata tam z nim robi? Spoglądam na zdjęcia na moich kolanach. Nate wysiadający z samochodu, Nate pod szkołą tej suki,Nate z nią w restauracji,Nate jadący do ślubu,Nate i ta kurwa na nocy poślubnej,Nate i ona stojący w korku.Mało brakowało a już wtedy by jej nie było.Przeżyła.Szmata.
Aż wreszcie zdjęcie z dzisiaj. Nate odbierający pizzę od dostawcy.MÓJ NATE. Jest taki piękny, uśmiechnięty.Tylko coś w jego oczach się zmieniło ale to nic, nadal go kocham.On mnie też, tylko muszę mu o tym przypomnieć.Znowu będziemy razem.Nikt nas już nie rozdzieli, nie pozbędą się mnie.Nie pozwolę im na to.Jeszcze mi zapłacą za te lata samotności, rozłąki.Myśleli, ze zapomnę? Skurwysyny.Wybiję co do jednego.A misio znowu będzie mój.Jeszcze tylko troszkę.
Obiecuję.
___
I jak Moi Kochani?
Podoba się? :*
Jak myślicie o co chodzi? Co jest grane? :)