W sobotę dostałam nagłej chęci na generalne porządki w domu.Zaczęłam od łazienki.Szorowałam wannę, umywalkę i prysznic przez około 40 minut aż doszłam do wniosku, że są już wystarczająco czyste.Umyłam lustra i płytki. Podsumowując generalne porządki w łazience zajęły mi 1 godzinę i 20 minut.Następnie przeszłam do salonu. Zawsze zaczynam od pokoi największych i najmniej .. hmm ogarniętych.Nie są one co prawda w jakimś okropnym stanie tak się przynajmniej wydaje, kiedy człowiek nie zaglądnie do szuflad w szafkach pod telewizorem.Usiadłam więc na podłodze i wysypałam całą zawartość ostatniej szuflady, czyli stertę papierów i kabli (nie wiadomo od czego).Kiedy byłam mniej więcej w połowie porządkowania dokumentów zauważyłam kopertę, otwartą kopertę.Była biała,troszkę pomięta, bez żadnego znaczka pocztowego, adresu.Nie była jednak pusta.Wyciągnęłam z niej kartkę, myślałam, że to po prostu jakiś rachunek,pocztówka czy coś.Jednak stanowczo się myliłam.Przeczytałam zawartość listu i zamarłam.List był skierowany do mnie przez mamę.Nie mogłam w to uwierzyć, więc zaczęłam go czytać jeszcze raz, dokładnie analizując każdy szczegół, każdą literkę..
Mój mały Skarbie, jeśli to czytasz, to znaczy, że mnie i taty już nie ma, a Rafał dał ci kopertę z tym listem.Na początku chcę Cię bardzo przeprosić, ze nie ma mnie przy tobie w tak ważnym dla Ciebie dniu.Tak bardzo chciałam zobaczyć moją małą księżniczkę w pięknej białej sukni.Niestety, świat jest jaki jest i nie mogę tego zrobić.Chcę abyś wiedziała, że razem z tatą robiliśmy wszystko, aby było Ci dobrze.Zawarliśmy umowę z Parkerami, nie mieliśmy wyjścia.Nie mogę Ci powiedzieć dlaczego, obiecałam Twojemu tacie, ze ode mnie się tego nigdy nie dowiesz.Wiesz, jak potrafi się gniewać, gdy coś idzie nie po jego myśli. Nate wydaje się być naprawdę bardzo miłym i uczciwym chłopakiem, proszę nie obwiniaj go i nie miej żalu, o ten cały ślub.Wiesz przecież, że on także nie miał wpływu na to wszystko..Mam nadzieję, że założycie razem wspaniałą rodzinę, taką jaką sobie wymarzyłaś kiedy miałaś 7 lat i opowiadałaś mi o niej.Jeszcze raz bardzo Cię za to wszystko przepraszam Kochanie.Musisz zrozumieć, ze tak jest po prostu lepiej i bezpieczniej.Bardzo bardzo Was kochamy, Ciebie i Rafała.Wiem,ze teraz pewnie wszystko jest na jego głowie, ale on jest silny, da sobie rade, macie siebie, więc macie wszystko. Pamiętaj, masz być dzielną dziewczynką,a ja będę patrzeć z góry i pomagać ci - tylko w to uwierz, a będzie lepiej.Tata nie miał odwagi napisać tego listu ze mną, ale on też się bardzo tym wszystkim przejmuje.Kazałam Rafałowi dać Ci tę kopertę miesiąc przed twoimi 18 urodzinami,mam nadzieję, ze dotrzymał słowa, a jeśli nie i znalazłaś ją gdzieś, to nie gniewaj się na niego, zrobił to, bo nie chciał Cię zranić.
Gorące buziaki i wielki uścisk,
Mama.
Wybucham płaczem.Ona wiedziała, ze umrze! Wpadam w wściekłość i targam list na małe kawałeczki.Jak oni mogli tak po prostu wiedzieć co się stanie i udawać.Jak oni mogli żyć z tym?! Dlaczego Rafał mi nie dał tego listu?! Na co on czekał?! Obwiniam wszystkich o to co teraz czuję, ale głęboko wiem, że największe pretensje mam do samej siebie.Gdybym przestała być tak bardzo wrażliwą, to pewnie wiedziałabym o wszystkim, a teraz siedzę i beczę jak małe dziecko.Tak jakby ten płacz mógł cofnąć czas..
Kiedy już nie mam czym płakać ocieram oczy.Biorę głęboki oddech i wyrzucam potargane kawałki listu.Spoglądam na zegarek, za godzinę przyjedzie Rafał.Muszę z nim o wszystkim, porozmawiać.Nie mogę udawać, że nic nie wiem, to by mnie zabiło.Na razie jednak pakuję z powrotem wszystkie papierki do szuflady.Moja chęć do generalnych porządków zniknęła.Czuję się teraz jak jedna wielka pusta dziura, balon bez powietrza..
Ta godzina to chyba moja najdłuższa w całym życiu.Mam wrażenie, jakby czas się zatrzymał, normalnie pewnie bym się cieszyła ale teraz chodzę z kąta w kąt, bez celu.Wchodzę do kuchni i wyjmuję makaron,muszę coś zrobić bo chyba zwariuję, więc postanawiam zrobić spaghetti..
-Już jestem! -Rafał krzyczy wchodząc do domu.
-Świetnie. -mówię cicho z kuchni i nakładam nam spaghetti na talerze.Mój brat wchodzi i siada na stołku przy stole.
-Stało się coś? Płakałaś?-pyta widząc moją minę.Tak, wiem jak wyglądam.Oczy mam podkrążone i czerwone.Jakbym nie spała przez tydzień.
-Czy płakałam? -siadam na przeciwko niego.I dłubię widelcem w talerzu. -Beczałam jak głupia..Jak mały bachor..Jak pierdzielony wrażliwiec..Jak ja..
-O.. -Rafała szokują jego słowa.Prostuje się na krześle.Zauważam, że nie tknął jeszcze nawet widelca. -A możesz mi powiedzieć dlaczego płakałaś?
-Bo znalazłam list, którego mi nie zamierzałeś dać.. -Odpowiadam i biorę wielką porcję do ust.Specjalnie, aby nie musieć nic mówić.Rafał kładzie łokcie na stole i opiera głowę o dłonie.
-Wiedziałem, ze prędzej czy później go znajdziesz.. -mówi powoli. -Chciałem go spalić lub wyrzucić, ale nie potrafiłem.To była ostatnia rzecz od mamy dla ciebie.Jej ostatnie słowa.. -Widzę, ze jest strasznie smutny.Chowa głowę w dłoniach. -Przepraszam cie bardzo.. -mówi szeptem.Wiem, że głos mu się załamuje.Ostatni raz widziałam go jak płakał, kiedy pakował do kartonów rzeczy rodziców.Chyba dopiero wtedy naprawdę doszło do niego, że ich już nie ma i nie będzie.
-Nasi rodzice wiedzieli,że zginą. -przeczesuje dłonią jego włosy.A on podnosi głowę i patrzy mi prosto w oczy.
-Nina...Ja się dowiedziałem o tym, kiedy po pogrzebie wróciłem do domu.Zacząłem rzucać ich ciuchami, ulubionymi książkami mamy, wszystkim co kojarzyło mi się z nimi, co było ich.I wtedy wypadła koperta.Wziąłem ją i otworzyłem...Przeczytałem list i postanowiłem go schować przed tobą.Wiedziałem, ze cierpisz, a ta wiadomość złamałaby ci serce jeszcze bardziej. -Podniósł widelec i dziubał nim w talerzu, zupełnie jak ja przed chwilą. -Oni wiedzieli, ze zginą -to jedno.Ale oni wiedzieli przez kogo Nina i to mnie boli chyba najbardziej.Oni znali zabójcę.To nie był zwykły wypadek, to było zaplanowane morderstwo.. -Moje serce przestało bić.Nie mogłam przełknąć śliny, siedziałam jak jakiś posąg.Co on do mnie mówi?! Ktoś ich zabił! Nie wiem ile czasu minęło zanim coś powiedziałam.Rafał zdążył zjeść większą część obiadu. On żył z tą myślą od ich pogrzebu?
-Kto to zrobił? -spytałam wreszcie.
-Nie wiem.Próbuję się tego dowiedzieć ale policja uznała mnie za świra i nie chcieli ze mną gadać.A na własną rękę to ciężko coś ustalić. -Wstał z krzesła i nalał wody do szklanki, którą następnie mi podał.Wzięłam ją i wypiłam całą zawartość od razu.Byłam mu wdzięczna, z tego wszystkiego zaschło mi w ustach.I wtedy naszła mnie pewna myśl.. -Myślisz, ze Nate i jego rodzice wiedzieli o tym?
-Nie mam pojęcia. -Rafał wzruszył ramionami.Nie chciał już na ten temat rozmawiać, ja też nie chciałam. Już myślałam, że to zdecydowanie za dużo jak na jedno południe, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.Rafał ruszył w ich stronę, aby sprawdzić kogo do nas niesie.
-Nina! Do ciebie! -Podeszłam więc do Rafała i jakiegoś pana ubranego w bardzo elegancki garnitur.Co jest do cholery?
-Tak? -spytałam grzecznie.
-Mam dla Pani zaproszenie. -powiedział i podał mi kopertę. -To tyle.Dziękuję i do widzenia. -Gościu wyszedł i zamknął drzwi zanim zdążyłam odpowiedzieć.Dziwne to było.
-Co to za zaproszenie? -Rafał spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami.Otwarłam kopertę i wyjęłam elegancki, idealnie złożony kawałek papieru, w kolorze beżowym z niebieską wstążką.Rozłożyłam papier i znowu miałam wrażenie, że zemdleje.To południe jest zdecydowanie za bardzo intensywne emocjonalnie.Rafał stał i patrzył się na mnie z wyczekiwaniem. -Zostałam zaproszona na przyjęcie do Parkerów.
-I chyba masz już parę. -Powiedział brat i pokazał mi pismo na drugiej stronie kartki.Było zdecydowanie innej osoby, niż tej, co pisała zaproszenie.Jakieś takie mniej staranne, za bardzo pochylone.
"Chętnie będę służył Pani za osobę towarzyszącą - Nate"
Świetnie.A juz miałam nadzieję, że nie zobaczę go wcześniej niż na ślubnym ołtarzu. Chyba się myliłam..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz