Czytasz = Komentujesz

Czytasz moje opowiadanie? :)
Zostaw komentarz - to mnie bardzo motywuje do dalszego pisania i wiem, że mam dla kogo to robić.
Piszcie co sądzicie o rozdziałach, postaciach, historii.
Po prostu wyraźcie swoje opinie. :* ♥



niedziela, 27 września 2015

Rozdział 24.

 Natasha cofa się o krok. Wygląda teraz jak mała, szara myszka w otoczeniu wielkich głodnych kocurów. Rozalie podchodzi niepewnie do mnie razem z kilkoma innymi dziewczynami, których nie znam.
-W porządku? -pyta
-Chyba tak.. -wzruszam ramionami.Odwracam się z powrotem w kierunku Natashy, widzę jak Nate chwyta ją za nadgarstek i ciągnie gdzieś pomiędzy tłumem ludzi.Co jest grane?
Waham się przez chwilę.Powinnam tutaj zostać czy pójść sprawdzić co się dzieje?
-Rozalie, wiesz kto to jest? -może znowu się rozgada i dowiem się czegoś ciekawego.
-Najwyraźniej jedna z jego nałożnic.. -aha, czyli nic nowego, trudno. -Nie chciałabym być teraz w jej skórze.Widziałaś jak się wkurwił? Masakra, już po niej..
-Jak to, po niej? -chyba jej nie zabije, nie? Potrafiłby?
-Zrujnuje jej całe życie.Tak jak Masonowi. -jakiemu znowu Masonowi?
-O kim ty mówisz?
-Przyjaciel Natea, właściwie to już jego BYŁY przyjaciel. Nie mam pojęcia co między nimi zaszło ale Nate go zniszczył psychicznie. -chyba podejrzewam kim był ten przyjaciel i dlaczego Nate go zniszczył.
Postanawiam sprawdzić gdzie się podział mój mąż i pod pretekstem pójścia po jakiś napój zostawiam Rozalie z jej koleżankami.

 W łazience ich nie ma, podchodzę pod każde drzwi i staram się coś usłyszeć, zobaczyć.Pusto, nigdzie ich nie ma. W takim razie musieli  wyjść z budynku.Znajduję ich przy jakimś drzewie za samochodami. Świetnie, kucam żeby mnie nie zobaczyli i staram się podejść jak najbliżej.
-Jak mogłeś zostawić mnie dla takiej wydry?!
-Zostawić cię? Przecież my nigdy nie byliśmy razem!
-Ona nawet nie jest w twoim typie! -Natasha jest wyraźnie oburzona. Nate z kolei wybucha śmiechem, znam ten śmiech.Na miejscu dziewczyny już bym uciekała.
-Tak? To któż jest moim typem?
-Silna, zdecydowana, pewna siebie kobieta. -czy ona właśnie z nim flirtuje?
-Doprawdy?
-Yhym.. -kładzie dłoń na jego brzuchu. -Ktoś kto wie, jak ci sprawić przyjemność.Ktoś kto nie rozpłacze się z byle powodu. -odpina mu guzik koszuli. -Ktoś kto umie się zabawić. -uśmiecha się i patrząc mu w oczy wędruje dłonią do paska w spodniach. Serio? Będą się teraz migdalić pod drzewem?! Nate chwyta jej włosy, jakby chciał ją pocałować, gdy nagle pociąga za nie tak mocno, że biedaczka zaczyna piszczeć z bólu.Popycha ją na drzewo i chwyta za szyję.
-Jesteś pojebaną, fałszywą, zdzirowatą szmatą! -zupełnie się nie przejmuje tym, że ktoś mógłby go usłyszeć czy zobaczyć.
-Nate..Dusisz mnie.. -widzę przerażenie na jej twarzy.Mam ochotę wstać i coś zrobić, cokolwiek.Nie mogę, po prostu patrzę się na to zasłaniając usta dłonią, żeby nie krzyknąć.
-Jeszcze raz zrobisz cokolwiek Ninie, a wrócę i uduszę cię we śnie.Zrozumiałaś? -jakby dla podkreślenia słów zaciska mocniej dłoń na jej szyi.Natasha kiwa głową i upada na ziemię głośno wciągając powietrze. Nate wyjmuje telefon, zamawia jej taksówkę i w raca do budynku.Chowam się tak jeszcze przez chwilę,później wstaję i podchodzę do Natashy, która zaczyna cichutko płakać.Na mój widok nieruchomieje.
-Spokojnie, nie ma go już.Widziałam wszystko.. -mówię cicho.Pomagam jej wstać, biedna cała się trzęsie.
-Przepraszam.. -mówi nadal płacząc.
-Nic się nie stało. -uśmiecham się ciepło.Chcę dodać jej jakoś otuchy ale chyba sama też jej potrzebuję.
Taksówka podjeżdża,Natasha zmierza powoli w jej kierunku.Otwiera drzwi i odwraca się w moją stronę.
-Uważaj na niego. -mówi głośniej. -To była tylko zajawka tego, na co go stać. -wsiada i odjeżdża.
Zostaję sama.Mam ochotę także zamówić taksówkę i uciec do domu ale lepiej chyba będzie wrócić i udawać, ze się nic nie wydarzyło, nic nie widziałam..

-Gdzieś ty była? Wszędzie cię szukałem.. -Nate podaje mi szklankę soku pomarańczowego.Nie mam ochoty na alkohol.
-Rozmawiałam z Rozalie.. -właściwie nie kłamię.Po prostu nie mówię mu całej prawdy.Postanawiamy pójść potańczyć.Żadne z nas nie nawiązuje już do sytuacji jaka miała miejsce, może to i lepiej, nie muszę ukrywać, ze coś wiem.
Kiedy tak tańczymy wpadam na pewien pomysł.Tylko, jak go wcielić w życie? Wydaje się prosty ale musiałabym kogoś w niego wdrążyć a problem jest to, iż nikogo nie znam.
Mój anioł stróż najwyraźniej usłyszał moje myśli i po chwili podchodzi do nas jakaś para, kojarzę ich ze ślubu ale nie pamiętam ich imion.Tak więc, przez resztę wieczoru bawiliśmy się z ową parą.Część mojego planu szybko się ziściła.Już po dwóch godzinach Nate był pijany.Z tego co wiem, po znajomych Rafała, ludzie pijani są bardziej skłonni do zwierzania się -a o to mi właśnie chodziło.
-Jeźdźmy już do domku.. -Nate chwyta mnie za biodra, chyba dlatego, ze ma problemy z równowagą. Uśmiecham się, wszystko idzie tak, jak zaplanowałam.Zamawiam taksówkę, podczas gdy Nate pije z jakimś gostkiem whisky z colą.Podchodzę do niego, musi być w miarę przytomny.
-Nie pij tyle..
-Dlaczego? -odchyla się o stolika, o który był oparty i muszę mu pomóc, nie chcę żeby upadł
-Za niedługo zaliczysz zgon,a tego bym nie chciała..
-Dobrze żoneczko.Już nie piję.


-Chyba się za chwilę porzygam..-mówi, kiedy pomagam mu wyjść z taksówki.I faktycznie, kilka kroków dalej, na trawie lądują posiłki z całego dnia (a może i tych wcześniejszych też?). Ohyda..
Jakimś cudem znajdujemy się w sypialni.Siada na łóżku, pomagam mu ściągnąć koszulę.Jego oczy ewidentnie nie mogą przestać się patrzeć na mój biust.Podciąga mi sukienkę, tak, ze mam teraz całą pupę na wierzchu(w końcu jestem w stringach).
-Nate! -szybko poprawiam sukienkę.
-Pouprawiamy miłość? -jego dłoń pnie się w górę mojej nogi, zatrzymuje się dopiero na pośladkach.Czy on musi koniecznie coś robić z tymi rękami?
-Jesteś pijany.. -popycham go i zabieram się za ściąganie jego butów, skarpetek, spodni.Zostaje w samych bokserkach.
-Ojj chociaż troszkę.. -siadam na skraju łóżka, rozbieram się, zostaję w samej bieliźnie.Czuję jego dłoń na plecach.
-Jak można się troszkę kochać? -pytam kładąc się obok niego.
-Ohhh... -zakrywa twarz dłońmi. -Czemu ty taka jesteś?
Gdy jest pijany zachowuje się jak malutki chłopczyk, strasznie marudzi.Chociaż, muszę przyznać -słodko wtedy wygląda.Przytulam się do niego i przykrywam nas kołdrą.
-To będzie seks czy go nie będzie?
-Nie będzie.
-Nawet malutkiego?
-Nawet malutkiego.Idziemy spać. -całuję jego pierś.
-Ale ja chcę się z tobą pobawić..
-Ale ja nie chcę się teraz bawić.. -wzdycham.
-Ohh.. Dlaczego?
-Twoja była zepsuła mi humor..
Czas na ciąg dalszy mojego planu.Cisza, czekam aż zabierze głos w tej sprawie.Oby tylko nie zasnął.
-Natasha? -po kilku minutach się odzywa.
-Yhym..
-A wiesz.. -przerywa, człowiek pijany najwyraźniej ma problem z myśleniem i mówieniem jednocześnie.Tak mi się wydaje, nie wiem, nie zdarzało mi się nadużywać alkoholu jeszcze. -Że.. dzisiaj.. ja.. chciałem..ją udusić?
Zamieram.
-Co?
-Nooo..Chyba nawet..ja próbowałem.
-Czemu? -może jednak lepiej było go nie prowokować do zwierzania się.
-Bo cię uderzyła..
-To nie jest powód żeby kogoś dusić.
-Wiem.. I już.. Nie udusiłem jej..Ale chciałem...Sam nie wiem..
-Idź już spać.
Cisza,chyba zasnął.
-A jutro? -nie jednak nie zasnął.Eh.
Co jutro? -ciężko jest rozmawiać z pijaną osobą.Nie wiem o co chodzi.
-Będzie seks?
-Tak.. -śmieję się.Facetom faktycznie tylko jedno w głowie.
-Obiecujesz?
-Obiecuję.A teraz dobranoc. -przytulam się do niego jeszcze bardziej i czekam aż zaśnie..



 Godzina czwarta nad ranem.Powoli wstaję z łóżka, nie chcę go obudzić.Szukam na podłodze jego spodni.Wyjmuję z nich telefon i wychodzę do łazienki.Zaczynam w nim szperać.
Mnóstwo niepodpisanych kontaktów.Bez żadnych imion czy nazwisk, same inicjały.Sprawdzam wiadomości, pusto.Dziwne, usunął je wszystkie?Wiedział, ze będę sprawdzać jego komórkę? Siadam na brzegu wanny, od niechcenia wchodzę na galerię.Ma zaledwie 30 zdjęć. MOICH ZDJĘĆ! Kiedy wychodzę ze szkoły, jadę z Rafałem samochodem, idę sama do domu, jestem gdzieś z Steph i Matyldą..Czy on mnie śledził?! Ręce zaczynają mi drżeć.Kim jest ten człowiek? Przeglądam nowsze zdjęcia.Rozmawiam z kimś na weselu, śmieję się, tańczę.I ostatnie: śpię w łóżku delikatnie się uśmiechając. Nasza noc poślubna!
Prawie wpadam do wanny, gdy słyszę dźwięk nowej wiadomości.

Wszystko idzie zgodnie z planem.Nikt nic nie wie.Możesz już wracać.

Tajemniczy SMS od inicjałów L.J. Jak zwykle nic nie rozumiem. Podejrzewam, ze to ma związek z naszym dłuższym niż przewidywałam pobytem tutaj.Tylko jaki jest plan? Czemu nikt nic nie wie? Kto to jest w ogóle ten "nikt"? O co kurwa chodzi tym razem? Odznaczam wiadomość jako nieprzeczytaną i wracam po cichu do łóżka..

2 komentarze:

  1. Nie mogę się doczekać co będzie dalej :) Świetnie piszesz ! Całuski :* / Paulina

    OdpowiedzUsuń
  2. KURCZE, a liczyłam na małe co nieco xd Z drugiej strony, nie dziwie się Ninie, przecież był pijany ;p
    ZAJEBISTY ROZDZIAL!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń