-Yhmm.. –Nate uśmiecha się. Czuję jego ciężar na sobie. Odgarnia
moje włosy, jego usta wędrują po mojej szyi. Czuję jego niespokojny
oddech. A następnie jego dłoń pod
t-shirtem, tak powolnie wędrującą w górę.
-Nate.. –szepczę. Nie jestem pewna czy to dobry pomysł.
-Ciii.. –znowu mnie całuje. Wiem, ze chce odwrócić moją uwagę
od jego dłoni, które zaczęły dotykać moich piersi, lekko je ugniatając . Mój
oddech przyśpiesza.
-Ja nie..
-Wiem.. –odchyla głowę i patrzy teraz prosto w moje oczy.
Jego duża i silna dłoń w dalszym ciągu pieści moją pierś. –My się tylko dotykamy skarbie, to
nic strasznego.. –i znowu jego usta całują moją szyję. Jęczę cichutko. Czuję na
swoim udzie jego ptaszka. Zatapiam dłoń w jego włosach lekko je pociągając.
-Ah.. –jego dłoń coraz mocniej ściska moją pierś, tak
idealnie do niej pasuje. Wolną ręką chwyta moją dłoń i prowadzi ją pod swoje dresowe
spodnie.
-Dotknij mnie. –wymruczał między pocałunkami. Nieśmiało dotykam jego męskości. Zaczynam go
powoli głaskać. Poruszam nim w górę i w dół. Czuję jak jego oddech przyśpiesza
i zaczyna jęczeć.
Czuje jak powoli oboje zbliżamy się do orgazmu. Ściskam
mocniej jego sztywnego i twardego ptaszka. Pocałunki Natea stają się coraz
bardziej zachłanne, pochłaniają mój język. Jęczymy głośno, tak ciężko jest nam
zaczerpnąć powietrza, aż w końcu dochodzimy. Moja dłoń staje się lepka od jego spermy. Nate
wspiera się na łokciach. Patrzymy się na siebie ale żadne z nas nic nie mówi.
Po chwili kładzie się obok i obejmuje mnie ramieniem. Zasypiam z głową na jego
piersi.
Przecieram oczy, które zaczynają mnie piec od porannego
słońca. Leżę sama na łóżku.
-No dzień dobry! –Nate woła do mnie wychodząc z łazienki. Jest
już ubrany.
-Która godzina? –pytam ziewając.
-Dziewiąta. –uśmiecha się. Rafał! Kurwa, dopiero teraz do
mnie dochodzi co on tam musi przeżywać. Wyskakuję z łóżka , omijam rozbawionego
Natea, który najwyraźniej nie ma pojęcia co się dzieje i wpadam do łazienki.
Szybko znajduję swoje wczorajsze ciuchy. Ubieram się.
-A śniadanie? –Nate staje w drzwiach. Właśnie przeczesuję
włosy grzebieniem. Kurcze, wyglądają koszmarnie.
-Śniadanie? –pytam wyraźnie zdezorientowana.
-To będzie niemiłe jeśli teraz tak wyjdziesz.. –Nate wzrusza
ramionami.
-Naprawdę?
-Tak myślę.
-Dzień dobry. –uśmiecham się wchodząc do kuchni. Rodzice
Natea już siedzą przy stole.
-Dzień dobry. –odpowiadają mi. Na stole znajduje się talerz
różnego rodzaju kanapek, patelnia z jajecznicą i tosty. Szybko nakładam sobie na talerzyk dwie
kanapki. Nate nalewa mi do szklanki herbaty. Przez kilka minut rozmawiamy o
wszystkim i o niczym. Następnie żegnam się z Państwem Parker i wsiadam do
samochodu Natea.
Szczęka mi opada, kiedy widzę siedzącego na schodach domu
Rafała. Wysiadamy.
-Nareszcie.. –nie trzeba być jakoś bardzo spostrzegawczym, żeby
zauważyć wściekłość mojego brata. –Ty! –wskazuje palcem na Natea. –I ty! –a teraz
na mnie. –Wchodźcie.. –tak też robimy, bez żadnego marudzenia wchodzimy za
Rafałem do salonu. Spoglądam na Natea ale on tylko wzrusza ramionami.
Najwyraźniej Rafał nie robi na nim żadnego wrażenia.
-Dlaczego jej wczoraj nie odwiozłeś do domu? –zaskakuje mnie
jak bardzo próbuje ukryć swoją wściekłość zadając to pytanie.
-No wiesz było już późno i ciemno..Nie chciałem żebyśmy
mieli jakiś wypadek czy coś.. –Nate stara się mówić najmilej jak tylko potrafi.
-Gówno prawda!
-Rafał.. –próbuję coś powiedzieć ale niestety nie dostaję na
to pozwolenia.
-Nina! Rozmawiam teraz z twoim przyszłym małżonkiem więc nie
wtrącaj się.. –auć, w duchu modlę się tylko, żeby nie doszło między nimi do
bójki.
-Chciałeś ją mieć u siebie w łóżku, tak? Co, może przelecieć
jeszcze, hę? –teraz już nie ma w nim ani odrobiny spokoju.
-Rozumiem , możesz być zdenerwowany w końcu to twoja siostra
ale..
-Zdenerwowany?! –Rafał zaczyna krzyczeć. –Ja jestem
wkurwiony stary!
-Rafał.. –znowu chcę się wtrącić.
-Nina! Kurwa gdzieś ty miała rozum?!
-Nie krzycz na nią, to nie jest jej wina.. –oo czyżby mój
przyszły małżonek właśnie stanął w mojej obronie? Kto by pomyślał.
-Oczywiście, że to nie jest jej wina! Gdybyś jej nie wziął
na tego grilla to by nie została u ciebie na noc!
-Nie prosiłem jej o to. Nie musiała jechać na tego grilla,
chciała to pojechała. Proste. –Rafał nie wytrzymuje i uderza pięścią Natea.
-Rafał! –zaczynam krzyczeć. Nate jest wyraźnie w szoku, z
jego nosa zaczyna cieknąć krew. O nie, widzę jego oczy i wiem co zamierza
zrobić. –Nate! –znowu krzyczę gdy ten się prostuje i uderza Rafała.
-Przestańcie! –staję między nimi dwoma. –Odbiło wam?! –to pytanie kieruję
jednak patrząc się na brata. Rafał wychodzi z domu trzaskając drzwiami. Zostaję
sama z Natem, którego krew z nosa zaczyna barwić mu koszulkę.
-W porządku? –pytam podając chłopakowi szklankę wody. Jego nos już
przestał krwawić, wytarł się i zdradza go teraz jedynie czerwona plama na
koszuli.
-Bywało lepiej. –odpowiada uśmiechając się.
-Wiesz, zdenerwował się. On na pewno nie chciał. Po prostu
nie powinnam u ciebie spać. –próbuję jakoś usprawiedliwić Rafała.
-Skoro on się tak wnerwił tylko przez to, ze u mnie spałaś
to lepiej mu nie opowiadaj jak to nasze „spanie” wyglądało. –Nate puszcza mi oczko.
-Nie powinniśmy wczoraj tego robić..-czuję, że się rumienię.
–Powinniśmy spać.
-To dlaczego nie sprzeciwiłaś się jak ci włożyłem rękę pod
t-shirt?
-Chciałam ale ty..
-Nie, nie chciałaś. Jakbyś chciała, to bym przestał, ale ty
się zgodziłaś. Pozwoliłaś mi bym cię dotykał. Nie miałaś nic przeciwko. –miał racje, mogłam mu kazać przestać a nie zrobiłam
tego.
-Zróbmy z tego nasz mały sekret. –mówię po chwili. –Nikt nic
nie musi wiedzieć.
-Zgadzam się. –Nate podnosi swojego małego palca do góry.
Wybucham śmiechem.
-Serio?
-Nie robisz tak ze swoimi kumpelami? –on też jest
rozbawiony.
-Nie, nie wpadłyśmy jeszcze na taki pomysł.
-Ha, a ja tak. –krzyżujemy nasze małe palce. Zawarliśmy
właśnie sekret. Jakież to urocze.
Nate odjechał. Zostałam sama. Próbowałam się dodzwonić do
Rafała ale wyłączył telefon. Musimy porozmawiać, naprawdę porozmawiać. Boję się
tylko, że on może tego nie chcieć. Nie jest wylewnym człowiekiem, trzyma
wszystko w sobie. Te uczucia się kumulują, powinien coś z siebie wydusić, nawet
jeśli wiąże się to z krzykiem, którego tak bardzo nie znoszę. Ślub już coraz
bliżej, chcemy tego czy nie -on nadchodzi wielkimi krokami.
Ten rozdział był cudowny zboczony,ciekawy i była bójka. ^^ No co?Lubię bójki.
OdpowiedzUsuńJestem strasznie zaciekawiona tym ślubem.Pewnie będzie się działo.
Rozdział fantastyczny i czekam na następny. ♥
Boże... wspaniały rozdział :)
OdpowiedzUsuńSzczerzyłam się jak głupia, gdy go czytałam ;)
Czekam z niecierpliwością na następny!
Pozdrawiam :*