Czytasz = Komentujesz

Czytasz moje opowiadanie? :)
Zostaw komentarz - to mnie bardzo motywuje do dalszego pisania i wiem, że mam dla kogo to robić.
Piszcie co sądzicie o rozdziałach, postaciach, historii.
Po prostu wyraźcie swoje opinie. :* ♥



niedziela, 23 sierpnia 2015

Rozdział 20.

"Dotąd dwoje, choć jeszcze nie jedno. Odtąd jedno, choć nadal dwoje." - Karol Wojtyła



 Gdyby ktoś kilka lat temu zadał mi pytanie: Co będziesz robić 16 Maja 2015 roku?Na pewno nie odpowiedziałabym: "Wyjdę za mąż".Ta myśl nie przyszłaby mi do głowy. Zapewne odpowiedziałabym, że będę się nadal uczyć, może poznam kogoś nowego, w każdym bądź razie nie będzie się nic nadzwyczajnego u mnie dziać. A tutaj proszę, moje życie właśnie dzisiaj zmienia się o 180 stopni. WYCHODZĘ ZA MĄŻ! Kto by pomyślał?  Czy to dlatego, ze jestem szaleńczo zakochana? A może zaszłam w ciążę? Skądże! To wszystko przez umowę, jaką podpisali moi rodzice. To oni zaaranżowali moje małżeństwo. Ja nie miałam nic do powiedzenia. Nasuwa się teraz pytanie: Co ich do tego skłoniło? Dlaczego to zrobili? Może mieli jakieś problemy, a może to nie jest ich wina i po prostu nie mieli wyjścia?
A więc co się takiego wydarzyło?
Tego jeszcze nie wiem, ale się dowiem. Nazywam się Nina (jeszcze przez kilkanaście minut) Moore i obiecuję, że dopóki nie znajdę odpowiedzi na dręczące mnie pytania, nie spocznę. Będę kopać jak pieprzony archeolog, aż wygrzebię wszystko to, czego szukam. A kiedy to zrobię..


  Stoję ubrana w suknię ślubną przed drzwiami katedry trzymając za ramię Rafała.
-Gotowa? -pyta szepcząc mi do ucha. 
-Nie. -dopowiadam, Rafał delikatnie unosi kąciki ust.Ruszamy.
 Wchodzimy po dywanie, który jest ledwo widoczny pod ogromną ilością białych i różowych płatków róż.Do każdej ławki jest przypięty średniej wielkości bukiet, w którym także znajdują się różyczki,natomiast pod ławkami idealnie ułożony jest jakiś biały materiał.To wszystko tworzy przepiękną alejkę, na której końcu znajduje się ogromna brama w kształcie serca,cała pokryta różami (a jak), a pod nią stoi Nate. Jest ubrany w granatowy garnitur dwurzędowy,marynarka jest dwurzędowa z sześcioma guzikami, z których zapinane są tylko dwa.Koszula, oczywiście jest śnieżnobiała do tego jasny krawat. Wygląda naprawdę elegancko, jego wzrok dodaje wszystkiemu pazura.To taki drapieżnik oceniający sytuacje i w razie czego, gotowy do ataku. Podoba mi się.
 Idziemy w jego kierunku, towarzyszy nam dźwięk skrzypiec grających "Hallelujah", wszyscy stoją i patrzą się na nas.Zawstydzona opuszczam głowę.A myślałam, ze wczoraj się denerwowałam, dzisiaj strach mnie paraliżuje od środka.
Rafał teatralnie podaje moją dłoń Nateowi. Ucieczka, przez chwile myślę nad zwianiem stad gdzie pieprz rośnie, nie robię tego, delikatnie się uśmiecham. Nate całuje mnie w policzek i razem odwracamy się w stronę ołtarza i czekającego za nim księdza.Przedstawienie czas zacząć.

-Ja Nathaniel biorę ciebie Nino za żonę i ślubuję trwać przy tobie w dobre i złe dni, w czasie burzy i w świetle słońca. Bronić cię przed każdym nawet najmniejszym niebezpieczeństwem. Mówić prawdę, nie oszukiwać, pomagać ci. Obiecuję, być twoim przyjacielem, któremu zawsze będziesz mogła powiedzieć wszystko, bez względu na porę, którego nigdy nie będziesz się bać.Postaram się spełnić każde twoje marzenie, dać ci wszystko czego zapragniesz a jeśli trzeba będzie zginąć broniąc ciebie i twoich przekonań. Ślubuję ci miłość i wierność aż po kres moich dni. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

-Ja Nina biorę ciebie Nathanielu za męża i ślubuję wspierać cię w każde, bez względu na to jak bardzo czarne dni, być przy tobie w chwilach radości i choroby.Nieważne co by się działo, zawsze będę obok, wspierająca i gotowa pomóc.Obiecuję być wierną tylko tobie, darzyć cię zaufaniem, zostać matką twoich dzieci. Przysięgam być uczciwą, prawdomówną, szanować ciebie i twoje wybory,śmiać się i płakać razem z tobą.Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

-Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo przez Was zawarte ja, powagą Kościoła Katolickiego, potwierdzam i błogosławię, w imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego.


   Wychodząc z katedry zostajemy posypani ryżem na szczęście i mnóstwem kwiatów. Następnie kilkuminutowe pozowanie do zdjęć i ruszamy do ogrodu rodziców Natea, ale nie samochodem. Przed katedrą stoi biała karoca a przed nią sześć (czemu tak dużo? nie mam pojęcia) równie śnieżnobiałych, przepięknie ubranych koni! 
-Miał być ślub jak z bajki? -Nate szepcze mi do ucha kiedy idziemy w kierunku karocy. -To masz ślub jak z bajki, księżniczko.

   Kiedy nasza karoca dotarła do ogrodu wszyscy goście już na nas czekali z lampkami szampana w dłoniach.Zostaliśmy uroczyście przez wszystkich powitani i weszliśmy do ogromnego (nie istnieje słowo które mogłoby dokładnie opisać wielkość) białego namiotu.Z zewnątrz faktycznie wyglądał jak namiot ale w środku zamieniał się w olbrzymią salę weselną!Ogromne białe i różowe szarfy pięły się kaskadą ku górze.Nie mogłam ocenić gdzie się kończą, tak dużo ich było.Ludzie nie stali na trawie (chociaż powinni, w końcu to ogród) ale na drewnianym parkiecie! Środek parkietu był wolny, miejsce do zabawy, tańca. Natomiast na około znajdowały się okrągłe stoliki przykryte białymi obrusami, na których zostały idealnie ułożone talerze,sztućce, szklanki, kieliszki. Na środku każdego stolika stał bukiet kolorowych kwiatów. Krzesła zostały ubrane w białe pokrowce i przewiązane różowymi wstążkami. Wszystko jest idealnie dobrane, nie am niczego co byłoby nie na miejscu, odstające od reszty. Zaraz przy wejściu po prawej stronie został umieszczony bar, w którym goście mogli zamawiać różnego rodzaju trunki oraz niewielki stoliczek z czekoladową fontanną, owocami, babeczkami, ciasteczkami, każdy człowiek (jakkolwiek wybredny by był) znajdzie coś dla siebie.
 Nasz stolik widoczny był zaraz od wejścia (nie dało się go nie zauważyć).Był on jedynym stolikiem, który nie był okrągły,a podłużny.Stały przy nim cztery krzesła - dwa środkowe dla młodej pary i kolejne dwa dla gości, którzy zechcą na chwilkę się przysiąść i porozmawiać a następnie odejść do swojego stolika. Ponadto na naszym stoliku znajdował się tort! Był on koloru białego, w kształcie trzech kwadratów ułożonych na sobie od największego do najmniejszego (czyli takie trzy schodki). Na boku środkowego kwadracika napisano ciemną czekoladą Nate & Nina, natomiast na najmniejszym ustawiono czekoladowe różyczki. Wyglądał przepięknie (i niesamowicie apetycznie)!
 Po toaście i rozbiciu kieliszków przyszedł czas na pierwszy taniec. Nate (jak przystało na dżentelmena) ucałował moją dłoń i poprowadził na środek sali.Zabrzmiała muzyka, "All I need'" Within Temptation's i ruszyliśmy.Niby wszystko normalnie, tańczymy, ludzie stoją wokół i patrzą się na nas, mama Natea płacze, aż tu nagle pojawia się pod naszymi nogami dym, delikatnie nas otaczając. Tworzy to wrażenie, jakbyśmy tańczyli w chmurach.
-Ślub jak z bajki. -szepczę i nie mogę się powstrzymać od ogromnego uśmiechu. To naprawdę jest bajeczne! 

 Siedzę przy stoliku z Natem i jakąś parą, której w ogóle nie znam i zapomniałam jak się nazywa.Nogi już zaczęły mnie pobolewać przez te wszystkie tańce.Na szczęście zbliża się północ a razem z nią tort, oczepiny i noc poślubna.


  Mniam!Tylko tak jestem w stanie skomentować nasz weselny tort.Był po prostu przepyszny! Nic dodać nic ująć.Po torcie dano nam jakieś 10 minut i zaczęły się oczepiny.
   A więc zabawa polegała na tym,że świadek przypina, gdzie tyko zapragnie, mini klamerki u pani młodej, a pan młody musi bez użycia rąk (są związane) i oczu(są zasłonięte) zdjąć ze swojej żony każdą klamerkę.I następnie to samo tyczy się pani młodej, która zdejmuje klamerki z pana młodego.
   Moim świadkiem jest Rafał.Rozalie zasłania Natowi oczy wstążką i wiąże mu za plecami dłonie.Biedaczek nic nie widzi.Siadam więc na krześle a Rafał przypina białe mini klamerki (jest ich 6). Dwie zostają przypięte do gorsetu,w miejscu gdzie zaczyna się dekolt, kolejne dwie (w różnych odległościach od siebie) do tiulu na sukni, jedna zostaje przypięta do podwiązki i ostatnią Rafał wkłada mi do usta puszczając przy tym oczko.
Tak więc siedzę sobie z klamerką wystającą z ust.Rozbrzmiewa cicha melodia i usta Natea zaczynają swoja gorączkową wędrówkę po  mnie, w poszukiwaniu klamerek.Dwie przypięte do tiulu odnalazł bez problemu, kolejne dwie na dekolcie także zdjęte.Zostały dwie, jedna w moich ustach i druga przypięta do podwiązki.
-Mrau... -mruczy odnajdując w moich ustach klamerkę, oczywiście nie może się powstrzymać i przeciąga jej wyjęcie.Została jedna.Zabawa zaczyna się przeciągać. W końcu, któryś z gości nie wytrzymuje i krzyczy:
-Pod sukienką jest!! -Nate nurkuje pod tiulem, staram się nie ruszać ale jest to strasznie trudne. W końcu odnajduje ostatnią. Ściągam mu wstążkę z oczu.

  Pora na mnie.Mam zasłonięte oczy i zero pojęcia o tym, gdzie są klamerki. Słyszę muzykę i pochylam się szukając ich twarzą.Pierwszą odnajduję bez problemu, była przypięta do krawata, druga jest pomiędzy guzikami marynarki.Kolejne dwie na pasku od spodni.Piątą wyczuwam na końcu rękawa marynarki.Wiem, gdzie będzie szósta.Powoli zmierzam twarzą ku górze po ramieniu Natea i kończę wędrówkę w jego ustach.Zadowolona wyjmuję ostatnią klamerkę.


 Następnie rzucamy bukietem i krawatem.Mój bukiet łapie Steph, wyraźnie zdziwiona.Śmieję się z jej miny. Krawat Natea łapie jakiś chłopak, którego nie znam.Po oglądnięciu tańca i pierwszego pocałunku nowej młodej pary, wszyscy wychodzimy na zewnątrz. Oglądamy pokaz sztucznych ogni, który trwa dobre pięć minut.Nigdy w życiu nie widziałam takiego czegoś.Coś cudownego. Później żegnamy się z gośćmi i wsiadamy do białej limuzyny.
-Podobało ci się? -Nate pyta zaraz po zdjęciu marynarki i rzuceniu jej w głąb samochodu.
-Było niesamowicie! -uśmiecham się. Mówię prawdę, nie wyobrażałam sobie tego ślubu w ten sposób,a  tutaj taka niespodzianka. Pani Parker nie myliła się mówiąc, ze wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Lepiej chyba nie dało się tego zorganizować! 
-No to ciekawe co zastaniemy na miejscu. -Nate także się uśmiecha.
-To znaczy? -pytam nie rozumiejąc.
-Noc poślubną też moja mama zorganizowała. -mówi, a jego dłoń delikatnie chwyta moją.Serce bije mi coraz szybciej, zaczynam się denerwować.

   W końcu dojeżdżamy do malutkiej drewnianej chatki w środku lasu.
-To tutaj? -wypowiadam to zdanie na głos ale wydaje mi się, ze mówię sama do siebie.
-Yhym.. -kierowca otwiera drzwi.Jako pierwszy wysiada Nate i pomaga mi opuścić limuzynę. Kierowca odjeżdża a my zostajemy sami przed chatką.
-To wasza chatka? -Nate otwiera kluczykiem drzwi.
-Dziadków.Rzadko tutaj przyjeżdżają.Mówiliśmy im żeby ją sprzedali, żeby się nie marnowała ale.. -wzrusza ramionami i nie kończy wypowiedzi.Otwiera drzwi na oścież i uśmiecha się do mnie. Widzę iskierki w jego oczach, niestety, zanim wypowiadam jakikolwiek wyraz on trzyma mnie w ramionach i przenosi przez próg.Widzę malutki salonik z kominkiem, kanapą i stoliczkiem. Nie wiem co jeszcze w nim jest, ponieważ bardzo szybko go mijamy. Nate puszcza mnie dopiero gdy znajdujemy się w sypialni.Widzę jego minę, jest w szoku? Odwracam się, żeby zobaczyć co takiego go szokuję i także nieruchomieję.
 Sypialnia jest pełna różowych świec i białych płatków róż! Na samym środku pokoju stoi duże drewniane łóżko,zakryte białym baldachimem. Baldachim przypięty jest do sufitu.Ślicznie to wygląda! 
-Sypialnia księżniczki.. -komentuje mój mąż. Uśmiecham się. Jego rodzice naprawdę się postarali, szybko zapisuję w głowie żeby im za to wszystko podziękować. Nate podchodzi do mnie, chwyta mnie w talii i ciągnie do tyłu, tak,że teraz stoję oparta o niego. Czuję jego perfumy i oddech na karku.
 Stoimy tak przez chwilkę,czuję jego usta tuż przy moim uchu, słyszę jego głos.
-Wiesz, co będziemy teraz robić? -pyta strasznie powoli.Moje serce znowu przyśpiesza. Nie mogę przełknąć śliny. Czuję, że się uśmiecha. 




______________________________________
  Za mną najtrudniejszy rozdział jaki do tej pory napisałam! Pracowałam nad nim 4 dni, porządkując sobie tym samym wszystkie pomysły jakie kiedykolwiek narodziły się w mojej głowie. Czytając go codziennie kilkanaście razy, ucinąjąc i dodając kilka wyrazów.Na potrzeby tego rozdziału wymyśliłam własną zabawę weselną z klamerkami! XD Nawet nie wiecie jak bardzo to wszystko przeżywam i jak ważne jest dla mnie wasze zdanie.

Proszę wszystkich czytających o opinię, zależy mi na tym strasznie, ponieważ to najważniejszy dla mnie moment jak do tej pory w całym opowiadaniu.Śmiało, rozpisujcie się, krytykujcie, chwalcie, opieprzajcie -KOMENTUJCIE! 

Podobał się Wam? 
Tak go sobie wyobrażaliście?
Co z zabawą weselną? Mój pomysł na klamerki w porządku?
Czy po przeczytaniu i zastanowieniu się możecie powiedzieć,ze ślub faktycznie był bajeczny?


Ślub Natea i Niny już za nami, ale cała ich historia dopiero się zaczyna. :)
Pozdrawiam Cieplutko. :*

2 komentarze:

  1. Kocham Cię za ten rozdział!!!!!!!!!!!!!11
    Byłam pewna, że nic dzisiaj nie wstawisz, ale jednak kliknęłam w tę zakładkę, od tak, patrzę, a tu nowy rozdział!! I jak zwykle niesamowity!!
    Ślub był rewelacyjny, sama poczułam się jak w bajce, czytając Twoje wspaniałe opisy :)
    Szczerzyłam się bez przerwy i przeczytałam rozdział chyba cztery razy, bo był po prostu świetny!! W dodatku to był wreszcie TEN ślub, na który tak długo czekałam!!
    Ale żeby ucinać w TAKIM momencie!? Mam nadzieję, że następny rozdział będzie za niedługo i że ogólnie historia Niny i Nate'a nie będzie smutna i pełna zdrad (Mrs Invisible, powiedz, że tak nie będzie!) i życzę im wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia ;) No naprawdę czuję się, jakbym była na ich ślubie!! Ach, jakbym chciała być na miejscy Niny...
    Kiedy następny rozdział??

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaglądam na bloga i JEST! 20 rozdział <3
    Ślub był świetny i sama bym takim nie pogardziła ^^ Widać, że się napracowałaś. Klamerki były świetne, i powiem szczerze, że nie spodziewałam się, że Rafał umieści je tam, gdzie umieścił. Myślałam, że wszystkie poprzyczepia to dołu sukni, bo w końcu to jego mała siostrzyczka xD
    No i wskaźnik z serduszkami pasował teraz, jak nigdy wcześniej.
    Mam wrażenie, że ten domek może być ze snu Nate'a, i że nie skończy się te dobrze. Nie wiem, mam taką słabość do dramatu i niefortunnych zdarzeń ;)
    No cóż, nie pozostaje mi nic innego jak czekać i dowiedzieć się czy przeczucie mnie nie myli (a znając mnie zapewne myli, ale co tam xD)

    OdpowiedzUsuń